Z zapowiedzi rządu wynika, że w 2011 r. Polaków czeka prawdziwy przełom w kontaktach z administracją państwową. Stare dowody osobiste, mają być sukcesywnie zastąpowane nowymi dokumentami, które m.in. umożliwią obywatelom kontakt z urzędnikami przez internet.

Problem w tym, że kalendarz prac nad nową ustawą o dowodach osobistych jest mocno napięty. Rządowi został już tylko rok, by ustawę napisać, potem przyjąć projekt, przeforsować go w Sejmie i jeszcze zdobyć podpis prezydenta. Dotrzymanie tego harmonogramu będzie trudne.

"Wszystko zależy teraz od determinacji rządu, bo mamy przykłady bardzo szybkiego przeprowadzenia projektów przez parlament. Ale ta ustawa dotyczy bezpośrednio obywateli, ich identyfikacji i rejestracji w sieci, dlatego wymaga sporej refleksji" - uważa Robert Kroplewski, ekspert do spraw nowych technologii z Instytutu Sobieskiego.

Również inni eksperci podkreślają, że w tym wypadku nie warto się spieszyć. Ich zdaniem dyskusja na temat tak drażliwych spraw jak dokumenty tożsamości i zarządzanie danymi obywateli może się okazać bardzo trudna, zwłaszcza w roku wyborczym. Również Prawo i Sprawiedliwość mocno wątpi, czy uda się dotrzymać tak szaleńczego tempa prac nad ustawą.

"To nierealna propozycja. To kolejne bicie piany, by pokazać, jaki rząd jest wspaniały, że może nam zafundować taki nowoczesny system. To beztroska ze strony rządu Donalda Tuska" - krytykuje rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak.

Wygląda na to, że krytycy mają sporo racji. MSWIA ma bowiem spory poślizg w pracach nad ustawą: na przykład wzór nowego dowodu miał być gotowy już w grudniu, ale urzędnicy przyznają, że na razie go nie ma.

Na dodatek projekt znacznie się zmienił od chwili, gdy kilkanaście miesięcy temu rozpoczęto nad nim prace. Pierwotna propozycja MSWiA zakładała, że w nowym dowodzie oprócz zdjęcia będą się mogły znaleźć również odciski palców obywateli. Ten plan zupełnie nie spodobał się jednak ekspertom. Resort spraw wewnętrznych obawiał się również, że nie będą nim zachwyceni obywatele. Urzędnicy odpowiedzialni za przygotowanie ustawy przypominali, że gdy we Francji i Niemczech próbowano wprowadzić nowe dowody tożsamości, doszło do gwałtownych protestów. Ostatecznie zrezygnowano więc z tego rozwiązania.

Tę decyzję resortu chwali szef Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. "Z odciskami palców jest kolejny kłopot, bo ich zbieranie oznacza dodatkowe koszty, a przy dowodzie z chipem odcisk nie jest potrzebny. Niech odciski zbiera policja od tych, którzy coś przeskrobali" - mówi Wacław Iszkowski.

Potem MSWiA wprowadziło w projekcie jeszcze jedną istotną zmianę: podpis elektroniczny w dowodzie zmienił na... podpis osobisty. Ale choć nazwa się zmieniła, to istota pozostała taka sama: podpis ma umożliwiać identyfikację w sieci i uwierzytelnienie obywatela w internetowych kontaktach z urzędem. Ale to tylko początek, gdyż niewykluczone są różne jego inne zastosowania.

"Do chipu zawartego w dowodzie można wpisać informacje np. o ubezpieczeniu czy uprawnienia do prowadzenia samochodu. Wtedy człowiek, który dziś nosi kilka zaświadczeń w portfelu, miałby tylko jedno" - tłumaczy Wacław Iszkowski.

Na razie resort spraw wewnętrznych przyjął minimalistyczną wersję projektu, choć nie wyklucza, że gdy cały system zacznie działać, możliwe będą również takie innowacje.



















Reklama