Obraz odnaleźli wielkopolscy policjanci u sprawcy kradzieży. Okazał się nim 41-letni mieszkaniec Olkusza. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, policja trafiła na jego ślad w połowie grudnia. "Choć sprawa kradzieży była już umorzona, pamiętaliśmy o niej. Nasze podejrzenia, że to może być ta osoba potwierdził system Afis, gromadzący m.in linie papilarne" - mówi nam oficer wielkopolskiej policji. Po pierwszej informacji policjanci raz jeszcze wprowadzili do systemu wszystkie dowody z miejsca kradzieży. Okazało się, że ślady linii pasują właśnie do mieszkańca Olkusza.

Reklama

"Gdy wcześniej sprawdzaliśmy, nie był jeszcze notowany, dlatego system nikogo nam nie wskazał. Ale przy okazji sprawy o przemoc domową i groźby karalne, Robert Z. został zdaktyloskopowany i teraz go zidentyfikowaliśmy" - wyjaśnia oficer.

Do Olkusza natychmiast wybrała się kilkuosobowa ekipa policjantów operacyjnych, którzy z bliska zaczęli się przyglądać Robertowi Z. Kim okazał się sprawca? Drobnym przedsiębiorcą budowlanym, który utrzymywał się głównie z prac dorywczych. "Na pierwszy rzut oka nic nie wskazywało, że może mieć związek z tą głośną kradzieżą" - wyjaśnia nasz rozmówca.

W poniedziałek prokuratorzy nadzorujący śledztwo podjęli decyzję o zatrzymaniu mężczyzny. Podczas przesłuchania przyznał się do kradzieży. Wskazał również miejsce ukrycia dzieła; kartonowe pudło w domu swojej rodziny. "Eksperci stwierdzili, że jest w dobrym stanie. Kamień nam spadł z piersi" - mówił szef wielkopolskiej policji Krzysztof Jarosz.

Specjaliści z Muzeum Narodowego potwierdzili autentyczność płótna. Wskazują na to m.in cięcia, które odpowiadają tym w oryginalnej ramie. Sam sprawca wyznał policjantom, że dokonał kradzieży, gdyż fascynował się francuskimi impresjonistami. Opowiadał, że ta miłość trwa od momentu, gdy pod koniec lat 80-tych odwiedził Luwr. Zaprzeczał, aby ktokolwiek inny miał związek z tą kradzieżą. "Weryfikujemy jego słowa. Wcale nie wykluczyliśmy jeszcze, że ktoś zlecił mu tą kradzież i czy nie ma ich więcej na swoim sumieniu" - wyjaśnia oficer wielkopolskiej policji.

Przez ostatnie 10 lat funkcjonariusze włożyli wiele wysiłku w odzyskanie płótna, włącznie z uruchomieniem tzw. operacji specjalnej. Jeden z oficerów przez wiele miesięcy udawał bogatego kupca zainteresowanego dziełami sztuki. |Policjanci jednak wątpię, aby Robert Z. sam tak błyskotliwie zaplanował kradzież: niezauważony wyciął obraz i zastąpił go dobrą kopią. Strata wyszła na jaw przypadkiem. Muzealnicy nie mieli nawet pewności, kiedy jej dokładnie dokonano.

"To doskonała informacja, gdyż wielu straciło już nadzieję na odzyskanie tego obrazu. Kradzież była tym boleśniejsza, że nasze zasoby kulturowe przetrzebiła II wojna światowa i nie zostało nam wiele dzieł tej klasy" - komentuje sukces policji Tomasz Merta, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego.