ierwszy znicz zanieśli wspólnie prezydent Lech Kaczyński i troje byłych więźniów Auschwitz: Polacy - Zofia Posmysz-Piasecka i Jerzy Ulatowski, a także rumuńska Żydówka Eva Moses Kor. Tuż po nich przed pomnik podeszli premier Izraela Benjamin Netanjahu, a następnie reprezentant Rosji, minister edukacji Andriej Fursenko i szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. Złożenie hołdu poprzedziły modlitwy chrześcijańskie i żydowskie.

Reklama

"Pamięć o Auschwitz jest potrzebna po to, by zbrodnie tam dokonane nie miały więcej miejsca" - mówił Lech Kaczyński. Życząc ocalałym z obozów koncentracyjnych 120 lat życia, prezydent podkreślił jednak, że czas odejścia świadków nie jest już bardzo odległy, ale pozostaje pamięć "zapisana, nauczona, mówiona".

Jak dodał, trzeba uczyć prawdy, także prawdy twardej. "Prawdy, która może niektórym silnym i wpływowym w dzisiejszym świecie się nie podobać, ale była to prawda" - mówił prezydent. Podkreślił, że to co stało się w Auschwitz, nie było łańcuchem kryminalnych czynów, ale czymś, co zostało zorganizowane przez ówczesne państwo niemieckie. "I trzeba o tym pamiętać, bo nie zawsze ten, kto ma siłę, ma rację" - powiedział Lech Kaczyński.

Według premiera Donalda Tuska, "najtrudniejszym zadaniem dla nas wszystkich jest szukać w Auschwitz-Birkenau śladów nadziei, żeby nikt z nas nie odszedł z tego miejsca w poczuciu nieodwracalnej zapaści człowieczeństwa".

Reklama

"Stoimy w miejscu, w którym trudno znaleźć właściwe słowa. (...) Być może trzeba posłużyć się słowami innych (...) np. słowami Jana Karskiego, kuriera polskiego Państwa Podziemnego, człowieka, który bezskutecznie próbował poruszyć sumienie świata informacjami o odbywającej się na ziemiach polskich zagładzie europejskich Żydów: <Zagłada była czasem, kiedy rozpadł się obraz człowieka stworzonego na podobieństwo Boga>" - powiedział premier.

"A może - mówił dalej Tusk - najbardziej właściwe dla mojej generacji jest w tym miejscu milczenie. Milczenie, które wyraża naszą bezradność wobec tej zbrodni, ale też nadzieję, że już nigdy (...) człowiek nie będzie zredukowany do numeru, zmuszony do noszenia pasiaka, dręczony aż do ostatniej godziny swojego życia".

"Najważniejszą lekcją Holocaustu jest świadomość tego, że mordercze zło trzeba powstrzymać tak szybko, jak tylko się da, zanim się wykluje i spełni swoje groźby" - mówił premier Izraela Benjamin Netanjahu. Podkreślił, że tę lekcję, tak jak naród żydowski, który w wyniku holokaustu stracił jedną trzecią ludności, muszą poznać wszystkie światłe państwa na świecie.

Reklama

"My, członkowie narodu żydowskiego, dobrze się z tą lekcją zapoznaliśmy (...) i nauczyliśmy się, że jedynym sposobem obrony narodu jest silne państwo Izrael i silna armia obrony Izraela. Nauczyliśmy się tego, że trzeba inne narody ostrzegać o niebezpieczeństwie i również musimy być gotowi, aby się bronić" - powiedział Netanjahu.

Zapewnił, że jego naród nigdy nie popełni więcej błędu i nie pomyśli, że wypowiadane groźby powtórzenia holokustu wobec narodu żydowskiego to tylko puste pogróżki. "Nie zapomnimy, zawsze będziemy pamiętać i zawsze będziemy czujni" - podkreślił premier Izraela.

"Powinniśmy bezwzględnie uświadamiać sobie, że apatia społeczna, obojętność oraz zapominanie lekcji historii prowadzą w ostatecznym rozrachunku do tragedii i przestępstw. Zaufanie i wzajemna pomoc pozwalają zaś przeciwstawić się zagrożeniom najbardziej niebezpiecznym" - napisał prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew w orędziu adresowanym do uczestników obchodów.

Według niego, tragedia II wojny światowej pozostaje bolesnym ostrzeżeniem. Obrona pokoju i wolności na świecie znajduje się w naszych rękach. "I my - wszyscy razem - jesteśmy odpowiedzialni za to przed dzisiejszymi i przyszłymi pokoleniami" - podkreślił prezydent Rosji. Miedwiediew wskazał, że pokolenia, które nie doświadczyły okropności wojny, powinny jednak o nich wiedzieć.

Władysław Bartoszewski podkreślił, że po 65 latach od dnia oswobodzenia ostatnich więźniów Auschwitz-Birkenau, ostatni - dziś jeszcze tu obecni - więźniowie mają prawo wierzyć, że ich cierpienie i śmierć ich bliskich miały znaczący sens dla lepszej przyszłości wszystkich ludzi w Europie, a nawet w świecie, bez względu na ich pochodzenie etniczne czy wyznanie religijne.

"Chcemy wierzyć, że pamięć o trudnym do objęcia wyobraźnią losie więźniów i ofiar tego miejsca, zobowiązywać będzie nowe pokolenia do współżycia w szacunku dla godności każdego człowieka i czynnego przeciwstawienia się zjawiskom nienawiści i pogardy ludzi wobec ludzi, a w szczególności wszelkich form ksenofobii i antysemityzmu, nawet gdyby był nazywany obłudnie antysyjonizmem" - powiedział Władysław Bartoszewski.