Według nadzorców z prokuratur krajowej i apelacyjnej w Rzeszowie śledczy przeprowadzili już wszystkie czynności i nie znaleźli dowodów na przestępczą działalność byłego zastępcy prokuratora generalnego w czasach rządów PiS. Ich zdaniem sprawa powinna być umorzona do 30 marca, bowiem do tej daty śledztwo zostało ostatnio przedłużone. Ale napotykają opór prokuratorów z Rzeszowa. Tamtejsi śledczy prowadzą już tę sprawę trzy lata. I chcą dalej. Bo według nich posłowie z komisji śledczej Andrzeja Czumy mają więcej materiałów niż prokuratura. I są one na tyle ciekawe, że nie pozwalają na zamknięcie sprawy. – Komisja zdobywa nowe dowody, które musimy analizować. To śledztwo potrwa jeszcze kilka miesięcy – zapowiada Jan Łyszczek, wiceszef Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.
Jakie nowe dowody może zdobywać komisja, skoro przesłuchała tych samych świadków, którzy wcześniej wielokrotnie zeznawali w rzeszowskiej prokuraturze? Nie wiedzą o tym sami posłowie. Zapytaliśmy jednego z członków komisji, czy mają jakieś dokumenty bądź zeznania, których by nie miała prokuratura. – Trudno mi powiedzieć. Powinni wiedzieć to prokuratorzy, którzy zwracają się do komisji o protokoły – odpowiada Krzysztof Matyjaszczyk z SLD.
Edward Zalewski, szef Prokuratury Krajowej, nie chce rozmawiać o sprawie konferencji Engelkinga. Ale DGP potwierdził w dwóch źródłach, że podlegli mu nadzorcy zbadali akta rzeszowskiego postępowania i stwierdzili, że nie ma powodu, by stawiać zarzuty Engelkingowi. W aktach znajduje się też opinia nadzorcy z rzeszowskiej apelacji. Też jest zdania, że to postępowanie należy umorzyć.
Sprawa dotyczy wydarzeń z lata 2007 r. Wtedy ABW zatrzymała Janusza Kaczmarka, świeżo zdymisjonowanego szefa MSWiA. Prokuratorzy zarzucili Kaczmarkowi, że kłamał jako świadek w śledztwie dotyczącym przecieku z akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego w sprawie korupcji w Ministerstwie Rolnictwa. Dzień po zatrzymaniu Kaczmarka Jerzy Engelking poprowadził konferencję, na której pokazał m.in. nagrania z kamer w hotelu Marriott. Ich bohaterami byli biznesmen Ryszard Krauze i Kaczmarek, który zdaniem Engelkinga odwiedził apartament właściciela Prokomu.
>>>Czytaj dalej>>>
Engelking ujawnił wtedy też dane osobowe Honoraty Kaczmarek – żony byłego szefa MSWiA. Małżeństwo Kaczmarków złożyło zawiadomienie przeciwko Engelkingowi. Sprawa trafiła do Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie. W tej chwili prowadzi je już trzeci prokurator Marek Jątek – oddelegowany z jednej z prokuratur rejonowych. Ale z końcem lutego kończy mu się delegacja. Jątek bardzo skrupulatnie sprawdzał, czy Engelking miał potrzebne zgody, by pokazać nagrania ze śledztwa w sprawie przecieku z afery gruntowej. – Ustną zgodę wydała ówczesna szefowa stołecznej prokuratury Elżbieta Janicka. Skonfrontowano ją z Engelkingiem. Jego zaś z ówczesnym prokuratorem krajowym Dariuszem Barskim, który też brał udział w konferencji. I w końcu Barskiego z Janicką. Wszystko odbyło się zgodnie z prawem – twierdzą nasi rozmówcy.
I dodają, że pod koniec ubiegłego roku Jątek badał jeszcze raz akta umorzonych już śledztw ze sprawy afery gruntowej i przecieku z nieudanej akcji CBA.
Umorzone „zbrodnie” PiS
Od czasu wygranych przez PO wyborów prokuratury badały, czy w kierowanym przez Zbigniewa Ziobrę Ministerstwie Sprawiedliwości oraz w CBA mogło dochodzić do nadużyć. Większość tych śledztw już umorzono.
• Były szef CBA Mariusz Kamiński nie ujawnił tajemnicy państwowej z działań Biura w sprawie afery hazardowej – stwierdziła niedawno Prokuratura Okręgowa Warszawa – Praga.
• Nie potwierdziły się też naciski na prokuratorów z Katowic, którzy prowadzili śledztwo przeciwko Barbarze Blidzie. Łódzka prokuratura na początku lutego stwierdziła, że nie znalazła dowodów, by politycy PiS lub szefowie prokuratorów próbowali wpłynąć na zatrzymanie i przedstawienie zarzutów tragicznie zmarłej byłej minister. A prokuratorzy mieli prawo ją zatrzymać.
• Płocka prokuratura w ubiegłym roku uznała, że Ziobro nie jest przestępcą i jako prokurator generalny miał prawo ujawnić Jarosławowi Kaczyńskiemu informacje ze śledztwa w sprawie mafii paliwowej.
• Ziobro nie zniszczył celowo swojego służbowego laptopa, by ukryć tajne dane. Śledztwo w ubiegłym roku umorzyła warszawska prokuratura.
• Prokuratura i służby specjalne nie stosowały też bezprawnie podsłuchów. Postępowanie umorzyła prokuratura w Zielonej Górze. Ale zostało ono na nowo podjęte.