Leszek Piotrowski był jednym z najbardziej znanych śląskich adwokatów. W czasach PRL bronił opozycjonistów, w stanie wojennym był internowany. W 1988 r. współorganizował górnicze strajki w Jastrzębiu Zdroju, później uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu.

Od 1989 do 1993 r. był senatorem, a w III kadencji Sejmu posłem z listy Akcji Wyborczej Solidarność. W latach 1997-1999 był wiceministrem sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka. Ostatnio był radnym śląskiego sejmiku, gdzie dostał się z listy PSL.

Mimo kariery politycznej nie zaprzestał praktyki adwokackiej. Bronił m.in. Ryszarda Boguckiego skazanego na 25 lat za zabójstwo "Pershinga". Przez lata był pełnomocnikiem organizacji społecznych w procesie w sprawie masakry w kopalni "Wujek". Ostatnio występował jako pełnomocnik rodziny Barbary Blidy po samobójczej śmierci byłej posłanki.

Koledzy z palestry podkreślają odwagę Piotrowskiego, którą imponował już w czasach PRL. Mówią też o jego bezkompromisowości w głoszeniu poglądów.

"Powinniśmy sięgnąć głęboko do lat, kiedy stawał w obronie wolności słowa, praw i swobód obywatelskich - do lat 70. i 80., kiedy bronił pięknie wartości, które dzisiaj są dla nas powszechne" - powiedział dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Katowicach Roman Kusz.

"Zapamiętamy mec. Piotrowskiego, jako tego, który był aresztowany, internowany, katowany w stanie wojennym, który nie bał się z wielką odwagą bronić robotników wtedy, kiedy stawiano im czasami absurdalne zarzuty. Był niepokorny i taki pozostał na całe życie. Zawsze miał swoje poglądy i nigdy nie bał się ich przedstawiać" - dodał mec. Kusz.

Szef Społecznego Komitetu Pamięci Górników KWK "Wujek" Krzysztof Pluszczyk podkreśla, że przez kilkanaście lat procesu w sprawie pacyfikacji śląskich kopalń mec. Piotrowski wspomagał pokrzywdzonych, nie pobierając żadnego wynagrodzenia. "Mimo że często jego wystąpienia były odbierane jako polityczne, to jednak były bardzo potrzebne, bo ten proces - nie ukrywajmy - był trochę polityczny (...) Wielokrotnie sprowadzał sędziów i oskarżonych na właściwą drogę" - powiedział.

"Jego wystąpienia były bardzo mocne, czasem wprawiały sędziów w zakłopotanie, ale pozwoliły doprowadzić ten proces do końca" - dodał Pluszczyk.













Reklama