To wyniki najnowszego badania Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami. Coraz więcej studentów upatruje w wyborze studiów technicznych szansę na niezłe zarobki. Także ich oczekiwania finansowe są wyższe niż w rok wcześniej. Już w pierwszej pracy chcieliby zarabiać przynajmniej 2-3 tys. zł na rękę. Rok wcześniej byli skłonni zgodzić się na zarobki w wysokości 1,5-1,8 tys. zł netto.
Wzrost zainteresowania takim kierunkami potwierdzają wyniki tegorocznej rekrutacji na studia. Ten rok był przełomowy. Po raz pierwszy od lat tyle samo chętnych zgłosiło się na studia techniczne co na uniwersytety. O miejsce na obu typach uczelni biło się średnio 3,5 studenta. W poprzednich latach chętnych na kierunki ekonomiczno-społeczne było średnio czterech, na politechniki - dwóch.
Nie mamy jednak do czynienia z niezwykłym wzrostem zainteresowania naukami technicznymi. Raczej zmianami na rynku pracy. "Doszło do „zaczopowania” rynku młodą kadrą biznesową, specjalistami od zarządzania. Oni zalali rynek w latach 90. Teraz nie ma już dla nich miejsca" - mówi Krzysztof Pawłowski, prezydent Wyższej Szkoły Biznesu " National-Louis University w Nowym Sączu.
Na rynku, gdzie roi się od wykwalifikowanych menedżerów, brakuje inżynierów. Z szacunków Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wynika, że do 2013 roku może zabraknąć nawet 50 tys. inżynierów czy informatyków. W perspektywie pięciu lat największe, bo aż 50-procentowe zapotrzebowanie na rynku pracy będzie na absolwentów kierunków technicznych.
Studenci oblegają więc tzw. kierunki zamawiane. To studia kluczowe dla rozwoju gospodarki i odpowiadające na zapotrzebowanie ze strony przedsiębiorców. Ministerstwo wybrało ich 14. Pięć z nich znalazło się w pierwszej "20" najbardziej pożądanych kierunków. Największy skok zaliczyło budownictwo - było na czwartym najczęściej wybieranym kierunkiem. Jeszcze dwa lata temu znajdowało się na 11. miejscu.
czytaj dalej >>>
Sami studenci przyznają się, że przy wyborze studiów kierują się teraz pragmatyką. "Chciałam iść na Politechnikę Warszawską, bo wiedziałam, że potem łatwo będzie mi znaleźć pracę" - mówi Agnieszka Lewalska, studentka I roku technologii chemii. Dodaje, że aż jedna trzecia osób z jej licealnej klasy wybrała budownictwo. "Wiedzieli, że po tym mają zapewniony byt" - przyznaje Lewalska.
Studenci liczą, że natychmiast po studiach znajdą dobrze płatną pracę w zawodzie. Ale sami przyznają, że uczelnie nie najlepiej przygotowują ich do przyjęcia posady. Ośmiu na dziesięciu procentom brakuje połączenia nauki z praktyką. Wielu zwraca też uwagę na brak powiązania teorii z nowinkami technologicznymi. "A pracodawcy poszukują osób, które będą elastyczne i będą umiały się szybko przystosować. Przedsiębiorcy jednego roku inwestują w jedną technologię, a już w kolejnym zmieniają profil i chcą mieć pracownika, który za tym będzie nadążał" - mówi Krzysztof Pawłowski.
Ale do tego jest daleko. Dziś uczelnie stawiają na tradycyjne kierunki. "Dlatego od tego roku wprowadzamy interdyscyplinarne kierunki zamawiane, żeby można było łączyć różne specjalizacje" - opowiadała w wywiadzie dla "DGP" minister nauki Barbara Kudrycka. Ale to niejedyny problem. Polskie firmy mają oczekiwania, ale nie chcą się angażować w rozwój nauki. Zaledwie 8 proc. z nich uważa wydatki na działalność badawczo-rozwojową za skuteczny sposób uzyskania przewagi konkurencyjnej i źródło innowacyjności. To jeden z najgorszych wyników w Unii Europejskiej.