Jak poinformowała we wtorek podlaska policja, w poniedziałek Jarosław O. został już przewieziony do Polski. Według informacji PAP ze źródeł w Prokuraturze Rejonowej Białystok-Południe, prowadzącej zawieszone obecnie śledztwo, dotyczące Jarosława O., na razie jest on w areszcie w Warszawie, a w najbliższych dniach zostanie przewieziony do Białegostoku.

Reklama

23-letni obecnie O. ukrywał się od grudnia 2005 roku, gdy czterech młodych ludzi, używając m.in. pałek i noża, śmiertelnie pobiło 19-letniego Adriana.

Trzy inne osoby uczestniczące w zajściu, zatrzymane kilka dni po nim, zostały już prawomocnie osądzone i odsiadują kary od 13 do 25 lat więzienia. W procesie okazało się, że motywem napaści był konflikt dwóch grup kibiców Jagiellonii Białystok.

Policja podkreśla współpracę z Francuzami przy zatrzymaniu młodego mężczyzny poszukiwanego na podstawie ENA. Kamil Tomaszczuk z zespołu prasowego podlaskiej policji powiedział, że funkcjonariusze sprawdzali wiele informacji dotyczących ukrywającego się. Było wiadomo, że jest za granicą, w Europie.

W mediach pojawiły się komunikaty i zdjęcia poszukiwanego. W marcu zespół policyjny Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku, który zajmuje się takimi poszukiwaniami, otrzymał informację od stałego czytelnika policyjnego portalu o osobach poszukiwanych (poszukiwani.policja.pl), którą przekazano do Francji.

26 marca ok. godz. 11 funkcjonariusze z Marsylii w jednym ze sklepów zatrzymali poszukiwanego. Okazało się, że od pewnego czasu pracował tam jako ochroniarz. Co prawda najpierw przedstawił cudzy dowód osobisty, ale zaraz potem podał swoje prawdziwe dane. Jak podał Tomaszczuk, mówił, że spodziewał się, iż wcześniej czy później zostanie rozpoznany i zatrzymany.

czytaj dalej >>>

Reklama



Jarosław O. trafił do aresztu, do dyspozycji lokalnego prokuratora i oczekiwał na decyzję o terminie wydania go stronie polskiej.

Policja podkreśla, że to kolejny przykład pokazujący, że nie ma miejsc na świecie, gdzie sprawca takiej zbrodni może ukrywać się bez końca. "W dobie internetu i szybkiego obiegu informacji nie ma możliwości życia pod innym nazwiskiem czy przebraniem przez wiele lat. Wcześniej czy później taka osoba wpadnie w ręce wymiaru sprawiedliwości i odpowie za przestępstwa z przeszłości" - dodał Tomaszczuk.

Zabójstwo w grudniu 2005 roku 19-letniego Adriana odbiło się wówczas szerokim echem nie tylko w regionie. Rzecz dotyczyła bowiem młodych ludzi i porachunków grup kibicujących tej samej drużynie piłkarskiej.

Adrian był liderem grupy zwanej pretorianami, napastnicy należeli do subkultury skinów. Został zaatakowany przez czterech rówieśników niedaleko własnego domu, gdy wyszedł do szkoły. Uciekał, ale czterej bandyci go dogonili. Pobili go kijami, kopali i kilka razy pchnęli nożem. Po napaści uciekli samochodem. Dzień później chłopak zmarł w szpitalu.