Rośnie liczba instytucji, które dokładnie prześwietlają działania ministra Millera podczas budowy małopolskiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Do Najwyższej Izby Kontroli oraz Urzędu Zamówień Publicznych dołączyły teraz Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Reklama

"Analizujemy wszystkie informacje związane z tą sprawą" - przyznaje rzecznik ABW Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska. Podobnie deklaruje rzecznik CBA: "Analizujemy informacje na ten temat opisany w państwa gazecie. Jednak na tym etapie nie możemy ujawnić bliższych szczegółów naszych czynności".

Obydwie instytucje mają w swoich zadaniach ochronę ekonomicznych interesów państwa. I te wydawane przez nie oschłe oficjalne komunikaty w praktyce oznaczają, że służby mają poważne wątpliwości co do legalności działań ministra.

W poniedziałkowym "DGP" ujawniliśmy raport NIK, który negatywnie ocenił działania Jerzego Millera jako wojewody małopolskiego. Inspektorzy wytknęli mu złamanie kilku artykułów ustaw o zamówieniach publicznych i finansach publicznych. Ich raport potwierdzał również wcześniejsze ustalenia śledztwa "DGP". Przypomnijmy, że w grudniu 2008 roku wojewoda Miller podpisał umowę z firmą teleinfomatyczną. NIK potwierdza, że zrobił to z pominięciem przetargu. Podpisanie tej umowy zaoowocowało przekazaniem firmie w trzech transzach 4 milionów złotych. Sam minister Miller na specjalnie zwołanej w poniedziałek konferencji tłumaczył: "Nie dyskutuję z tym, że doszło do złamania prawa, bo doszło. Ale nie ja jestem winny, tylko urzędnik niższego szczebla który przygotowywał umowę. Zresztą, przekroczenie było minimalne i wynosiło 11 tysięcy" - wyjaśniał.

Reklama

Minister rozmijał się jednak z prawdą - nie dodał, że ostatnią transzę wynagrodzenia firma otrzymała, gdy był już ministrem spraw wewnętrznych. Wtedy wystarał się w Ministerstwie Finansów o zwiększenie o 3 miliony rezerwy budżetowej.

"NIK badał jedynie formalną stronę wydawania publicznych pieniędzy. I tu również pan Jerzy Miller jako wojewoda łamał prawo. My musimy znaleźć odpowiedź, dlaczego minister był tak przychylny właśnie tej konkretnej firmie" - mówi nam oficer służb specjalnych.

Zresztą minister Miller nie ukrywa, że chce doprowadzić do zbudowania w każdym województwie takiego CPR jak w Krakowie. Chodzi o to, w jaki sposób będzie obsługiwany telefon alarmowy 112. Według ministra "eksperyment w Krakowie" się powiódł. Tam połączenia na 112 odbiera grupa urzędników podległych wojewodzie i przekierowuje do poszczególnych służb: straży pożarnej, policji i pogotowia ratunkowego. Używają oprogramowania i sprzętu od firmy, którą właśnie bez przetargu wybrał minister. Teraz takie same CPR mają powstać w każdym województwie - a w lubuskim i kujawsko-pomorskim - po dwa. Na budowę tego systemu przeznaczone jest 450 milionów złotych. "Sprawdzimy, czy faworytem do tego przetargu nie jest firma, która zbudowała system w Krakowie" - mówi oficer służb. Bo kto może lepsze rozwiązanie zaproponować?