Nowy rząd już niedługo stanie przed nie lada wyzwaniem. Będzie musiał przekonać specjalistów nie tylko do powrotu, ale także do tego, że nie warto wyjeżdżać z kraju. Bo już za kilka dni zatrudnienie inżyniera z Polski przez niemieckiego pracodawcę będzie dziecinnie proste. Federalna Agencja Pracy zrezygnuje z obowiązującego dotąd wymogu sprawdzania, czy na stanowisko, o które ubiega się obcokrajowiec, nie ma niemieckich kandydatów.

"To znacznie skróci wszystkie procedury. Może dzięki temu uda się w końcu wypełnić ogromne braki na naszym rynku" - cieszy się Matthias Mosir z niemieckiej agencji rekrutacyjnej Ingenieur1, która wręcz zasypywana jest ofertami pracy dla inżynierów. A ludzi naszym zachodnim sąsiadom rzeczywiście brakuje. Związek Niemieckich Inżynierów (VDI) szacuje, że potrzeba im przynajmniej 25 tys. specjalistów.

To z kolei hamuje rozwój gospodarki. Z badań przeprowadzonych w Niemczech wynika bowiem, że z powodu niemożności obsadzenia wolnych stanowisk traci ona około 1 proc. produktu krajowego brutto, czyli rocznie aż 20 mld euro. "W sierpniu ustaliliśmy, że braki są tak duże, iż konieczne jest otwarcie rynku dla pracowników z nowych krajów unijnych. To jeszcze nie koniec zmian, bo wszyscy zdają sobie sprawę, że tej dziury tak łatwo nie da się załatać. W najbliższym czasie można więc spodziewać się dalszych ułatwień zarówno dla pracodawców (uproszczenie procedur zatrudniania), jak też dla pracowników" - tłumaczy Heike Helfea z biura rzecznika prasowego niemieckiego ministerstwa pracy.

Na jakie stawki może liczyć zatrudniony w Niemczech inżynier? "Najniższe pensje mieszczą się w przedziale 1,5 - 1,8 tys. euro na rękę. Na takie płace mogą liczyć specjaliści bez doświadczenia, tuż po zakończeniu studiów. Średnie pensje kształtują się bardzo różnie. Wiadomo jednak, że 5-10 proc. zarabia 8-10 tys. euro" - wyjaśnia Matthias Mosir. W Polsce nie jest tak różowo. "Inżynier na starcie zarabia od 1,5 tys. do 4 tys. zł brutto. Natomiast specjaliści z kilkuletnim stażem dostają 5 do 8 tys. zł brutto" - wyjaśnia Radosław Knap, kierownik ds. rozwoju biznesu z firmy rekrutacyjnej Bank Danych o Inżynierach.

Czy znacząco wyższe zarobki u sąsiadów będą dla Polaków wystarczająco kuszące, by przenieść się za zachodnią granicę? "Jak dobrze mi zapłacą, to chętnie. A do kraju może wrócę, jak zrobi się normalnie" - odpowiada Tomasz Lampert, student elektroniki z Politechniki Łódzkiej. Podobnych reakcji boją się nasi przedsiębiorcy, których nie stać na dalszą utratę pracowników.

"Dlatego trzeba szybko gasić pożar i póki co zamierzamy zrobić to samo co Niemcy i otworzyć nasz rynek pracy dla obcokrajowców. Naszym priorytetem jest jednak stworzenie w Polsce takich warunków, aby nie opłacało się wyjeżdżać. Czyli zamierzamy zmniejszyć podatki, pozapłacowe koszty pracy oraz uprościć procedury zakładania firmy" - tłumaczy Adam Szejnfeld z Platformy Obywatelskiej, jeden z kandydatów na stanowisko ministra gospodarki.