Ojciec chłopca był przekonany, że syna ktoś porwał, a auto skradziono. Zadzwonił na policję. Mundurowi, choć nie byli przekonani co do wersji ojca, zaczęli poszukiwania.

Reklama

W końcu mężczyźnie udało się skontaktować z 12-latkiem. Gdy chłopiec odebrał telefon, okazało się, że właśnie jedzie ojcowskim passatem do Białegostoku. Tłumaczył, że chciał odwiedzić kolegę - zabrał z domu 900 złotych i kluczyki od auta, po czym wyruszył w kierunku Warszawy.

W końcu jednak uległ namowom ojca i zjechał na pobocze. Tam znaleźli go policjanci.