Uczniowie, którzy 26 sierpnia poprawią egzamin maturalny, nie będą mieli szans na studia w żadnej z państwowych uczelni. Większość szkół skończy bowiem nabór w połowie września, tymczasem młodzi ludzie świadectwa dojrzałości dostaną dopiero tydzień później. "Sierpniową poprawkę przeprowadzamy po raz pierwszy i dlatego zabrakło współpracy pomiędzy poszczególnymi instytucjami. Zbieramy doświadczenia i na pewno w przyszłym roku zsynchronizujemy terminy zamknięcia rekrutacji i egzaminu poprawkowego" - zapewnia DZIENNIK Zbigniew Marciniak, wiceminister edukacji, które nadzoruje Centralną Komisję Egzaminacyjną. Jego zdaniem jednak na wcześniejsze wydanie świadectw nie ma już szans. Jedyną nadzieję upatruje w dobrej woli rektorów.
Liczy na nich też minister szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka. "To rzeczywiście niedopatrzenie i trzeba działać szybko. Nie mogę ingerować w terminy rekrutacji, ale poproszę rektorów, aby kierowali się dobrem uczniów" - mówi. Okazuje się, że ta interwencja nie będzie jednak potrzebna. Rektorzy, którzy o problemie dowiedzieli się z DZIENNIKA, obiecali, że jeśli będą miejsca, to przyjmą świeżo upieczonych maturzystów.
"Dziekani wydziałów mogą wystąpić o ponowne otwarcie systemu rekrutacji. Takie wnioski rozpatrywane są pozytywnie, bo nam zależy na studentach. Skoro mamy miejsca i pojawiają się kandydaci z dobrymi wynikami, to trzeba ich przyjąć" - uważa Katarzyna Pilitowska, rzecznik prasowy Uniwersytetu Jagiellońskiego. Podobnego zdania jest rektor Uniwersytetu Szczecińskiego prof. Waldemar Tarczyński: "Rzecz wymaga przedyskutowania. Chcemy umożliwić młodym ludziom studiowanie na naszej uczelni, tak by nie stracili oni całego roku" - mówi. Jest także szansa na studia na Uniwersytecie Warszawskim. "Jeśli będą miejsca, to wydłużymy rekrutację" - zapewnia prof. Konstanty Adam Wojtaszczyk, prorektor ds. studenckich UW. Wydział uczelni będzie mógł także wystąpić do rektora o przyznanie mu większych limitów miejsc (maksymalnie o 30 proc.). Wtedy ogłoszony zostanie pod koniec września nowy, szybki nabór. Oczywiście będzie mógł w nim startować każdy, nie tylko maturzysta, który poprawiał egzamin. Zdecydują świadectwa.
p
Uczniowie nie mogą płacić za bezmyślność urzędników
Magdalena Janczewska: Poprawiający maturę świadectwo odbiorą dopiero 22 września...
Tadeusz Luty*: Tak późno? Nie wiedziałem. Krytykując amnestię Giertycha, domagaliśmy się możliwości poprawiania matur w wakacje, ale do głowy nam nie przyszło, że zrobią uczniom taką niedźwiedzią przysługę. W takiej sytuacji maturzysta rzeczywiście musiałby schować dyplom do szuflady na rok, albo byłby skazany na studia na prywatnej uczelni, nie zawsze wysokiej jakości.
Skoro CKE nie może przyspieszyć wydawania świadectw, to może choć uczelnie wykazałyby dobrą wolę?
Nas obowiązuje uchwała senatu, a termin rekrutacji jest wiążący. Przecież nie możemy przesunąć roku akademickiego. Ale uczniowie nie mogą też płacić za bezmyślność Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Dlatego zrobię wszystko, aby zdolni maturzyści dostali się na moją uczelnię.
W jaki sposób?
Muszę to jeszcze skonsultować. Ale widzę dwie opcje, jeśli nie uda się wydłużyć terminu rekrutacji. Miejsca rektorskie dla takich osób, albo umożliwienie im bycia wolnymi słuchaczami przez pół roku i ogłoszenie dodatkowego naboru w styczniu.
Jeden z urzędników w okręgowej komisji powiedział nam wręcz, że maturzyści sami sobie zasłużyli na taki los...
Osoby, które tak uważają, to ludzie, którzy do edukacji trafili z pewnością przez pomyłkę, i nie można ich dłużej tolerować. Przecież nie zdać egzaminu mogły bardzo zdolne osoby, o spolaryzowanym umyśle, np. nastawione tylko na przedmioty ścisłe. O takich powinniśmy zabiegać, a nie kazać im myć gary za granicą.
* prof. Tadeusz Luty, rektor Politechniki Wrocławskiej i przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich