O problemie DZIENNIK napisał dwa tygodnie temu. Od stycznia 2009 r. z polskich aptek miały zniknąć 1462 tanie leki, w tym 998 refundowanych, z których korzystają głównie ludzie starsi i przewlekle chorzy. Firmy farmaceutyczne zamierzały wstrzymać ich produkcję i zastąpić droższymi zamiennikami, by uniknąć wymaganej przepisami unijnymi skomplikowanej i kosztownej procedury ich rejestracji.
Na dodatek listę leków, które miały być wycofane, utajnił Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych. Urzędnicy tłumaczyli, że postąpili tak, by uniknąć paniki i masowego wykupywania zapasów z aptek. Rzecznik URPL Wojciech Łuszczyna postulował nawet, aby wprowadzić w aptekach system informatyczny, który uniemożliwiłby pacjentom wykupowanie leków na większą skalę.
Po artykule w DZIENNIKU nadzorujący URPL główny inspektor farmaceutyczny Zofia Ulz postanowiła przedłużyć termin, w którym wycofywane leki będą dostępne w aptekach. Medykamenty będzie można kupić aż do końca terminu ich ważności, pod warunkiem, że zostały wytworzone i wprowadzone do obrotu nie później niż 31 grudnia 2008 r. Ich lista wciąż pozostanie tajna.