Akt oskarżenia w sprawie Lipca trafił do sądu rejonowego już w czerwcu. Tam uznano jednak, że sprawa jest zbyt skomplikowana. O skierowaniu jej do wyższej instancji miał zdecydować sąd apelacyjny. Nie zdecydował, bo dostał... wadliwy wniosek.

Nie dołączono bowiem do niego potwierdzeń, że wszystkie strony procesu dostały informację o tym, że sprawa może być przeniesiona.

Reklama

Z tego powodu sąd apelacyjny w sierpniu zwrócił wniosek sądowi rejonowemu. I dopiero wczoraj uzupełnione pismo zostało wysłane ponownie.

>>>Tomasz Lipiec wychodzi z aresztu

Przez to całe zamieszanie Tomasza Lipca trzeba było zwolnić. Jeszcze w czerwcu sąd odmawiał tego, bo proces miał rozpocząć się w lipcu. Przedłużenie aresztu uzasadniono też wysokim prawdopodobieństwem popełnienia zarzucanych mu czynów, obawą utrudniania śledztwa oraz surową karą.

Ale w lipcu sąd okręgowy postanowił jednak wypuścić Lipca z aresztu za kaucją 80 tysięcy złotych. Sąd uznał, że "w tym momencie nie można określić, kiedy rozpocznie się proces", a areszt nie może zastępować kary.

>>>Przeczytaj, o co jest oskarżony Lipiec

Reklama

Tomasz Lipiec jest oskarżony o korupcję, oszustwo, przekroczenie uprawnień i podżeganie do poświadczenia nieprawdy. Może trafić na 10 lat do więzienia. Lipiec nie przyznaje się do winy.

Z tą sprawą wiąże się afera z byłą szefową stołecznej prokuratury okręgowej Elżbietą Janicką. Ponoć robiła wszystko, żeby Lipiec nie został aresztowany przed wyborami w 2007 roku. Janicka zaprzecza, ale sprawę bada sejmowa komisja śledcza do spraw nacisków.