Maciej Kujawski z wydziału informacji Ministerstwa Sprawiedliwości powiedział PAP, że jeden z członków sądu dyscyplinarnego dla prokuratorów nie został wybrany do tego sądu na nową kadencję, wobec czego postępowanie wobec prok. Janickiej musiało zacząć się od nowa. Wyznaczono kolejne terminy posiedzeń sądu: dwa w marcu i dwa w kwietniu.
Prokuratorskie postępowania dyscyplinarne są tajne; nie wiadomo nawet, kiedy zaczęto badać sprawę Janickiej i jakie są szczegółowe zarzuty wobec niej. Wiadomo, że rzecznik dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym, po przedstawieniu w sierpniu 2008 r. Janickiej dyscyplinarnego zarzutu ws. Lipca, postanowił skierować sprawę do sądu dyscyplinarnego przy prokuratorze generalnym.
Sąd ten ma do dyspozycji cały katalog sankcji dyscyplinarnych - od upomnienia i nagany aż po wydalenie ze służby w prokuraturze. Może też uznać czyn Janickiej za sprawę mniejszej wagi i odstąpić od wymierzenia kary. Sąd orzeka w dwóch instancjach; od wyroku II instancji jest jeszcze możliwa kasacja do Sądu Najwyższego.
Media wiele razy informowały, że Janicka miała wstrzymywać zatrzymanie Lipca, tak by nie doszło do tego przed wyborami parlamentarnymi jesienią 2007 r. Jej byli podwładni informowali w notatce służbowej, a potem też przed sejmową komisją śledczą ds. nacisków władz z PiS na śledztwa dotyczące polityków i mediów, że Janicka miała powiedzieć: "Jak zatrzymacie Lipca, to was puknę". Sama Janicka przed komisją zaprzeczała takiemu kontekstowi swej wypowiedzi.
Proces Lipca i dwóch innych osób trwa przed Sądem Okręgowym w Warszawie od kwietnia 2009 r. Lipiec, któremu grozi do 10 lat więzienia, nie przyznaje się do zarzutu przyjęcia ok. 270 tys. zł łapówek i liczy na uniewinnienie.