Tahrik-e-Taliban jest federacją, którą dowodzi słynny komendant polowy 35-letni Bejtullah Mehsud, zwany pakistańskim Osamą. Za Polaka terroryści domagają się uwolnienia z więzień 136 swoich bojowników.

>>>Przeczytaj, jak Lech Kaczyński chce pomóc w uwolnieniu polskiego inżyniera

Reklama

Rozmówcy DZIENNIKA przekonują, że wersja, według której Polak jest w rękach talibów spod znaku Mehsuda, brzmi wiarygodnie. "Nastąpiło klasyczne przekazanie warunków negocjacj" - komentuje światowej sławy znawca ruchu talibskiego Ahmed Rashid.

Polska ambasada przekonuje tymczasem, że informacja o inżynierze w rękach Tahrek-e-Taliban jest niewiarygodna.

"Nie ma dowodu. Informacja mogła zostać wyssana z palca" - mówił wczoraj DZIENNIKOWI sekretarz prasowy placówki w Pakistanie Piotr Adamkiewicz.

Jeżeli to Rashid i nasi pakistańscy rozmówcy mają rację, to Polaka przetrzymuje organizacja powstała pod koniec ubiegłego roku, w której rękach jest również dwóch inżynierów z Chin. Na razie nic im nie zrobiono, talibowie wyraźnie mówili również, że "nie chcą ich zabić".

O Bejatullahu Mehsudzie, przywódcy ruchu, który patronuje organizacji przyznającej się do porwania Polaka, mówi się różnie: talib, terrorysta, pakistański Osama bin Laden. Dowódcę rebeliantów z południowego Wazyrystanu świat poznał szerzej po zamachu na byłą pakistańską premier Benazir Bhutto w grudniu ubiegłego roku. Dziś Mehsud dla Tehrik-e-Taliban jest tym, czym dla Al-Kaidy na całym świecie Osama bin Laden.

Reklama

Sam nigdy nie przyznał się do organizowania zamachu. Dla islamskich rebeliantów z pogranicza afgańsko-pakistańskiego stał się za to marką, która gwarantuje sławę na całym świecie. Sam Bejatullah w nielicznych wywiadach chwali się, że walczyć uczył się pod komendą znanego w całym regionie afgańskiego komendanta Dżalaluddina Hakkaniego.

Dziś sam dowodzi liczącą około 20 tys. rebeliantów armią. O jej sprawności świadczy choćby to, że październiku 2007 r. udało jej się wziąć do niewoli 300 żołnierzy pakistańskiej armii rządowej.

W Polsce nikt nie chce komentować tych doniesień. W MSZ DZIENNIK uzyskał jedynie potwierdzenie, że Polak żyje. Jednak wiadomość, którą podały pakistańskie media, a za nimi irańska agencja IRNA, ewidentnie potraktowano z należytą powagą. Już po kilkudziesięciu minutach obradował sztab kryzysowy pod przewodnictwem wiceszefa resortu Ryszarda Schnepfa.

"Informacje nie zostały potwierdzone i są obecnie weryfikowane" - głosił opublikowany wczoraj wieczorem komunikat MSZ. Resort zapewnił w nim, że polskie służby dyplomatyczne priorytetowo traktują sprawę poszukiwań uprowadzonego inżyniera i ściśle współpracują w tym zakresie z władzami pakistańskimi. Chwaliły rząd w Islamabadzie, za działanie "z pełnym zaangażowaniem".

Dziś w tej sprawie z pakistańskim szefem rządu Yousafem Razą Gilanim rozmawiać ma premier Donald Tusk.