Siostra porwanego inżyniera przyznaje w TVN24, że pismo trafiło w jej ręce 12 listopada. List miał datę 10 października. Prokuratorzy analizują przesłanie i sprawdzają, czy jest autentyczne. Pismo przyszło do firmy Geofizyka, która zatrudnia inżyniera i na zlecenie której Polak pracował w Pakistanie, gdy porwali go talibowie - dowiedziało się radio RMF.
"List najprawdopodobniej został wysłany przez naszego obywatela. Weryfikujemy jego autentyczność" - powiedział DZIENNIKOWI prokurator Marek Wełna z krakowskiego oddziału Prokuratury Krajowej. Nie chciał jednak zdradzić więcej szczegółów.
Polskiego inżyniera talibowie uprowadzili pod koniec września. Za jego wolność zażądali wypuszczenia swoich towarzyszy z więzień. Wkrótce po porwaniu do telewizji trafiło nagranie, na którym Polak prosił rząd w Islamabadzie o spełnienie żądań porywaczy. Ubrany był w tradycyjny pakistański strój, w jego plecy mierzyli z karabinów dwaj terroryści.
Pakistańskie służby podejrzewają, że Polak przetrzymywany jest gdzieś na granicy z Afganistanem, w trudno dostępnym górzystym terenie.