Andrzej Ananicz był szefem AW od marca do końca maja. Zastąpił gen. Zbigniewa Nowka powołanego jeszcze przez premiera Kazimierza Marcinkiewicza. W maju zabrał się energicznie do przeprowadzenia zmian kadrowych w wywiadzie. Stanowiska tracili oficerowie, którzy awanse zawdzięczali poprzednikowi. Według naszych informacji, w cywilnym wywiadzie pracę straciło kilkunastu dyrektorów i ich zastępcy.
Odwołani złożyli skargi do sądu. Teraz po kolei wygrywają sprawy. Sąd uznał już, że byli dyrektorzy biur D i E, czyli wywiadu elektronicznego i logistyki, zostali zwolnieni niezgodnie z prawem. "Decyzja została podjęta z rażącą obrazą przepisów prawa" - uzasadnił w ubiegłym tygodniu sędzia sprawozdawca.
Jeżeli sąd każe przywrócić na stanowiska kolejnych oficerów wywiadu, obecny szef agencji gen. Maciej Hunia będzie miał problem: w każdym biurze będzie po dwóch dyrektorów. Co zrobi? "Szef czeka na uzasadnienie wyroków" - usłyszeliśmy w biurze Huni.
Co na to Andrzej Ananicz? Odpowiedział nam mejlem: "Decyzji sądu nie komentuję. Przyczyny odwołań były różne. Poza kwestiami, w których zaistniało podejrzenie o przekroczenie prawa, zdecydowałem się z kierownictwa odwołać te osoby, które nie przeszły przeszkolenia z zakresu wywiadu zagranicznego lub w ogóle nie władały językami obcymi. Po szkoleniach droga do kariery w wywiadzie była dla nich otwarta".
"To ogromna bezczelność w ustach człowieka, który nie ukończył żadnej szkoły służb. Każda ze zwolnionych osób jest po szkole wywiadu lub kontrwywiadu. Wyroki sądu to najlepszy dowód niekompetencji Andrzeja Ananicza i jego doradców z SB" - komentuje generał Nowek.
Jak wyglądały zwolnienia? W maju do sejmowej komisji służb specjalnych i premiera Donalda Tuska wpłynęła skarga. Złożył ją mąż odwołanej przez Ananicza płk Iwony A., byłej szefowej kontrwywiadu zagranicznego. W emocjonalnym liście skarżył się premierowi, że Ananicz wezwał żonę, żeby ją zwolnić, kiedy była na zwolnieniu lekarskim. Kobieta była po poważnym wypadku. "Interesuje mnie przyczyna, dla której Pan Ananicz chciał zwyczajnie upokorzyć podległego mu oficera - kobietę" - napisał mąż odwołanej funkcjonariuszki.
Według informacji DZIENNIKA Iwona A. jest zasłużonym wywiadowcą. Nadzorowała ostatni głośny sukces wywiadu: akcję, która zakończyła się zatrzymaniem białoruskiego szpiega Siergieja Monicza. Wiele razy była nagradzana. Inni oficerowie podczas zwolnień dowiadywali się, że mają "zerowe kwalifikacje". I byli wysyłani na... podstawowe szkolenia.