47-letni chory na raka pacjent Opolskiego Centrum Onkologii skoczył z okna na trzecim piętrze szpitala 15 września 2008 roku. DZIENNIK opisał między innymi na podstawie tego przypadku problem źle leczonego bólu w szpitalach. Tak niewyobrażalnego, że pozostawieni bez pomocy ludzie wolą się zabić niż żyć choćby minutę dłużej.

Reklama

Pod wpływem tekstów DZIENNIKA i pisma Rzecznika Praw Obywatelskich sprawą zainteresowały się Prokuratura Krajowa oraz resort zdrowia. Zobowiązały się przygotować raporty o szpitalnych samobójstwach.

Ale dokument ministerstwa rozczarowuje. Ten zaledwie 22-stronicowy raport jest pełen nieścisłości. Nie ma w nim ani słowa o przypadku z Opola. Wprost przeciwnie. Urzędnicy piszą, że w województwe opolskim w 2008 roku nie zanotowano żadnego szpitalnego samobójstwa. Choć Rzecznik Praw Obywatelskich wnioskował do ministerstwa o informacje o samobójstwach w szpitalach z ostatnich dwóch lat, to resort podaje dane za nieokreślone "ostatnie lata".

W jednych województwach sprawdzono tylko ostatni rok, w innych sięgnięto nawet do roku 1993. Najczęściej jednak w ogóle brakuje jakiejkolwiek daty. Nie wiadomo też, czy naprawdę sprawdzono wszystkie szpitale, bo - jak beztrosko stwierdzają autorzy dokumentu - "część placówek nie dysponuje danymi statystycznymi określającymi dokładną liczbę przypadków zgonów samobójczych".

Reklama

Raportem resortu zdrowia zaskoczony jest Jan Dobrogowski Prezes Polskiego Towarzystwa Badania Bólu. "Samobójstwa z bólu nie powinny mieć miejsca, dlatego każdy odnotowany przypadek trzeba dokładnie wyjaśnić" - mówi DZIENNIKOWI Dobrogowski.

Niechlujność, z jaką ministerstwo podeszło do problemu, widać szczególnie po porównaniu jego sprawozdania z opracowaniem Prokuratury Krajowej. Ta opisała 79 śledztw prowadzonych w sprawie 76 szpitalnych samobójstw. Prokuratorzy wskazali między innymi, że na przykład sprawę samobójstwa 75-letniego pacjenta w Szpitalu Miejskim w Kostrzynie nad Odrą trzeba wznowić, bo w śledztwie popełniono błędy.

Tymczasem według raportu resortu zdrowia "na przełomie ostatnich lat nie odnotowano w województwie lubuskim samobójstw popełnionych w czasie hospitalizacji".

Reklama

"Okazuje się że Ministerstwo w ogóle nie potrafi sobie dać rady z tym problemem. Skoro nie wie, jak uzyskać kompletne informacje, to jak może realnie ocenić skalę zjawiska i potem planować jego rozwiązywanie?" - mówi DZIENNIKOWI przewodniczący Związku Zawodowego Anestezjologów Dariusz Kuźmierski.

Ministerstwo Zdrowia mimo naszych wielokrotnych próśb nie chciało wyjaśnić nieścisłości raportu.