Obecnie wiadukt przy dworcu Gdańskim, łączący ulicę Mickiewicza z Andersa, to najwygodniejsza i najkrótsza droga do centrum z rejonu placu Wilsona czy ulicy Słowackiego. Od początku marca estakada nie będzie jednak dostępna nie tylko dla aut, ale i pieszych. Tymczasem ruch jest tu ogromny - mieszkańcy bloków położonych po żoliborskiej stronie torów kolejowych mają bliżej np. do stacji metra dworzec Gdański niż tej na pl. Wilsona.
"Nie może być takiej sytuacji, że nagle, z dnia na dzień, pozbawia się ludzi jedynej dogodnej trasy do centrum miasta" - mówi Grzegorz Hlebowicz, przewodniczący Komisji Planowania i Rozwoju rady dzielnicy Żoliborz. "Dlatego wystąpiliśmy do prezydent Warszawy o podjęcie natychmiastowych działań, by utrzymać komunikację z centrum" - dodaje.
Jednak radni Żoliborza nie czekają na reakcję ratusza, lecz sami wzięli sprawy w swoje ręce. Rozmawiali już z Dowództwem Wojsk Lądowych, które ma swoją siedzibę na Żoliborzu. "Żołnierze obiecali, że są w stanie postawić obok sypiącego się wiaduktu tymczasowy, saperski, przypominający most Syrena" - mówi Hlebowicz. Inni żoliborscy radni dodają, że drugiej stronie też na tym zależy. "Widzimy przecież, że rownież wojskowi korzystają z wiaduktu, udając się do centrum. Jego zamknięcie będzie utrudnieniem także dla nich dla nich" - mówią.
Major Sławomir Ratyński z biura prasowego Dowództwa Wojsk Lądowych potwierdza, że rozmowy z władzami Żoliborza o możliwości postawienia saperskiego mostu miały miejsce. "Posiadamy siły i środki. Jesteśmy w stanie wspomóc mieszkańców i taki wiadukt, przynajmniej dla ruchu pieszego, postawić" - mówi major Ratyński.
Ile trwałaby budowa takiej tymczasowej przeprawy - nie wiadomo. Most Syreny na Wiśle wojsko postawiło w latach 80. w trzy miesiące. Ale zbudowanie podobnej konstrukcji przy dworcu Gdańskim jest prostsze - dołem biegną tylko tory kolejowe, poza tym wiadukt byłby sporo krótszy i mniejszy. Major Ratyński dodaje jednak, że aby postawić saperską estakadę, wojskowi muszą dostać polecenie od swoich zwierzchników, czyli np. od Sztabu Generalnego MON.
Taką prośbę do tego sztabu mogłyby wystosować władze miasta. Na razie jednak tego nie zrobiły. Wiceprezydent Jacek Wojciechowicz, który odpowiada za komunikację i drogi w mieście, wyjechał na wypoczynek na ferie. Wróci za tydzień. Nie wiemy więc jeszcze, czy ratusz ma zamiar zwrócić się do wojska w tej sprawie.
Na razie miasto zleca ekspertyzy, czy jest sens budowania przy dworcu Gdańskim jakiegokolwiek obiektu. "Czekamy na ekspertyzę, która odpowie na pytanie, czy i co można postawić obok sypiącego się wiaduktu przy dworcu Gdańskim" - mówi Małgorzata Gajewska, rzeczniczka Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych. "Analizę mamy dostać do końca stycznia" - dodaje.
Natomiast na zbudowanie tymczasowego wiaduktu nie potrzeba stosów zezwoleń. Ale i tak czas nagli. 28 lutego estakadą przy Gdańskim przejedzie ostatni samochód i przejdzie ostatni przechodzień.