Wyjazd emigrantów z Irlandii władze tłumaczą poprawą sytuacji w ich rodzinnych krajach oraz spiętrzającymi się problemami irlandzkiej gospodarki - zastojem w budownictwie i masowymi zwolnieniami.
Maria Obrębska, która w irlandzkim mieście Cork pracowała jako kasjerka, miesiąc temu zdecydowała się przenieść z mężem do Londynu. "Tadeusz pracował na budowie prawie trzy lata. Ale od pół roku jego firma nie miała prawie zleceń, więc go zwolnili. W Londynie mamy kuzynkę, która prowadzi polski sklep. Nie mieliśmy już nic do stracenia, więc przenieśliśmy się do niej. Ja już mam pracę, mąż jeszcze szuka. Jak dobrze pójdzie, niedługo dołączą do nas znajomi z Irlandii" - opowiada Polka.
Jak wskazują dane Ministerstwa Spraw Społecznych i Rodziny, emigracja na Zielonej Wyspie najwyższy poziom osiągnęła w 2006 roku. Wtedy w irlandzkich biurach pracy zarejestrowanych było prawie 140 tysięcy obywateli z 10 nowych krajów UE, najwięcej oczywiście z Polski. Od tego czasu liczba ta stopniowo malała, ale dopiero pod koniec 2008 roku spadła o ponad połowę - do 42 tysięcy zarejestrowanych.
"Oczywiste jest, że ludzie wyjeżdżają. Niektórzy jadą do Polski, a potem znów wracają do Irlandii. To taki zamknięty krąg. Odpływ Polaków było widać trochę bardziej na przełomie października i listopada zeszłego roku. Ale ulice się nie wyludniły, polskie sklepy nadal działają, a my wciąż mamy tygodniowo 10 tysięcy nakładu i masę listów od czytelników" - uspokaja Mariusz Górski, wydawca tygodnika polonijnego "Polska Gazeta" z Dublina.
Pomimo doniesień lokalnych mediów o "polskim eksodusie" Polacy wciąż są największą w Irlandii mniejszością narodową. Oficjalne statystyki mówią o około 250 tysiącach polskich emigrantów, ale według miejscowej Polonii może być ich nawet 100 tysięcy więcej. Wielu z nich poza granicami kraju pracuje już prawie pięć lat i boi się powrotu do Polski.
"Polski rząd nas zaprasza, ale my myślimy, że lepszy kryzys na Wyspach, niż boom gospodarczy w Polsce" - żartuje Artur, 35-letni informatyk, który planuje w ciągu najbliższych miesięcy przenieść się do pracy w Holandii. "Dla mnie i moich znajomych przeprowadzka do innego kraju nie jest problemem. Jest źle w Irlandii, jedziemy do Niderlandów. Jak tam nam nie wyjdzie, są jeszcze inne kraje. Do Polski możemy wracać dopiero za dobrych kilka lat" - mówi Polak.
Specjaliści z agencji rekrutacyjnych przyznają, że dla dobrze wykwalifikowanych i świetnie znających angielski specjalistów praca zawsze się znajdzie. Jeśli nie w Irlandii, to w Wielkiej Brytanii, która z impetem rozpoczęła przygotowania do Olimpiady 2012.
"Kryzys tak naprawdę najmocniej dotknął branżę finansową i budowlaną, czyli te sektory, które powiązane były z pożyczaniem pieniędzy" - opowiada Beata Bartlay, właścicielka agencji rekrutacyjnej 2B Interface. "W Anglii wciąż jednak brakuje dobrych fachowców: operatorów wózków widłowych, spawaczy, stolarzy czy kosztorysantów. Ci ludzie zawsze będą w cenie. Do naszej agencji po świętach wróciło z Polski więcej pracowników niż w ubiegłym roku. I wciąż mamy dla nich pracę" - mówi Polka.
Dobrzy specjaliści z branży konstruktorskiej pracę znajdą m.in. przy budowie wioski olimpijskiej na Igrzyska w 2012 roku. Odpowiadająca za całą infrastrukturę Olympic Delivery Authority (ODA) ogłosiła niedawno, że będzie potrzebować ponad 30 tysięcy rąk do pracy.