Głównym powodem dlaczego studenci sięgają po różne chemikalia to stres, brak czasu i duża ilość materiału. "Bez Redbulla, czy litrów kawy nie dałabym rady nauczyć się do wszystkich egzaminów. Jest tyle nauki, a mało czasu. Dopalacze pomagają mi dłużej się uczyć, szczególnie w nocy, wtedy nie czuję zmęczenia"- mówi Anna, studentka socjologii.
Inny problem to brak pilności. Jak wynika z badań Wyższej Szkoły Pedagogiki Resocjalizacyjnej w Warszawie co trzeci student zaczyna się przygotowywać do egzaminu w ostatniej chwili.
Największą popularnością wśród studentów cieszą się napoje energetyczne takie, jak Tiger czy Redbull, tabletki typu "sesja" oraz środki uspokajające, które można uzyskać bez recepty. Około 5 proc. studentów pije dziennie więcej niż 5 takich napojów, a 23 proc. badanych sięga po nie już z samego rana. Z raportu wynika też, że panowie czterokrotnie częściej niż studentki używają dopalaczy. A aż 8 proc. studentów przyznaje przy tym, że równolegle piło alkohol i napoje energetyczne, głównie w postaci drinków.
Po dopalacze najczęściej sięgają studenci medycyny, prawa, psychologii i informatyki, najrzadziej zaś nauk politycznych, kierunków rolniczych i uczelni politechnicznych. Częściej stosują je pierwszo i drugoroczni niż studenci ostatnich lat. Po dopalacze częściej sięgają też osoby studiujące w trybie zaocznym niż dziennym. Pocieszające jest to, że tylko niecałe 2 proc. studentów przyjmuje środki oferowane przez sklepy z dopalaczami.
Studenci za główne plusy przyjmowania dopalaczy uznają zmniejszenie zmęczenia, przyspieszenie zapamiętywania oraz zdolność przyswojenia większej ilości materiału. Jednak jak wynika z raportu jedynie 14 proc. studentów z pełnym przekonaniem stwierdziło, że dopalacze pomogły im opanować materiał. Tyle samo chętnie wzięłoby udział w spotkaniu na temat wpływu dopalaczy na zdrowie człowieka, ale żadna uczelnia nie prowadzi tego typu kampanii.