Biedziak popularność zdobył jako wieloletni rzecznik komendanta głównego policji. Najpierw pomagał budować wizerunek nowoczesnej policji komendantowi Janowi Michnie, w czasach rządów AWS. Stanowisko stracił, gdy do władzy doszło SLD, aby powrócić w czasach Prawa i Sprawiedliwości. Nie na długo.

Reklama

”Odszedł na emeryturę z własnej woli. Usunął się w cień, gdyż wpadł w konflikt z kierującym wtedy Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji Ludwikiem Dornem” - mówi były współpracownik Biedziaka.

Wtedy chodziło o głośną aferę z odwożeniem przez policjantów po popijawie wysokiego rangą urzędnika resortu spraw wewnętrznych. Początkowo urzędnicy ministerstwa bagatelizowali zaginięcie policjantów i twierdzili, że wykonywali oni ”tajną misję” dla resortu spraw wewnętrznych.

Po przejściu na emeryturę Biedziak został zastępcą redaktora naczelnego w ”Super Expressie” i prowadził programy o tematyce kryminalnej w TV 4. Dziś swój powrót na państwową posadę tłumaczy sentymentem: "Okazało się, że media to nie cały świat. Chciałbym jeszcze trochę popracować dla państwa" - zapowiada w rozmowie z DZIENNIKIEM.

Reklama

Z telewizyjnej kariery nie rezygnuje za to Zbigniew Urbański, były policjant i współpracownik Biedziaka. On również zdecydował się przejść na emeryturę i rozpocząć pracę w TVN, gdzie prowadzi program "Gadżet”.