Sanoczanin, 25-letni Piotr G., z matką i babcią zamieszkał po wyjściu z aresztu. Trafił do niego za ciężkie pobicie ojca. Mężczyzna ledwie uszedł z życiem, do dziś jest kaleką. Piotr G. do tej pory nie stanął przed sądem - proces w tej sprawie miał się dopiero zacząć.

Reklama

>>>Księdza z Podlasia zamordował ministrant

Gdy matka chłopaka wyjechała do pracy za granicę, 25-latek został sam z 75-letnią babcią. Nie wiadomo, co się dokładnie wydarzyło w domu kobiety. Sąsiedzi nie słyszeli żadnej awantury, usłyszeli dopiero sygnał nadjeżdżającej karetki, którą wezwał mężczyzna.

>>>Poderżnął ojcu gardło podczas snu

Staruszka nie przeżyła brutalnego ataku wnuka. Sekcja zwłok wykazała, że kobieta próbowała się bronić - miała połamane wszystkie żebra oraz rękę i nogę, a także poważne obrażenia głowy.

Prokuratura postawiła Piotrowi G. zarzut zabójstwa. W chwili zatrzymania miał 2,2 promila alkoholu w organizmie. Za zabójstwo grozi mu od ośmiu lat więzienia do dożywocia.

>>>Zabił żonę i wrócił na imprezę