Wyprodukowane w Polsce i Włoszech radary to współczesne cuda techniki. Osadzone na kilkudziesięciometrowych wieżach są w stanie zajrzeć daleko poza granice Polski i wykryć w powietrzu wszystko, co jest większe od bociana. Ich maksymalny zasięg wynosi 400 kilometrów. "Są bardzo precyzyjne, odporne na zakłócenia, a do tego mogą śledzić równocześnie cele w promieniu 360 stopni. Także rakiety" – mówi Michał Fiszer, emerytowany pilot i specjalista od technologii wojskowych.
>>>Przeczytaj, jak Rosja torpeduje plany budowy amerykańskiej tarczy antyrakietowej
Trzy z sześciu radarów już działają, budowa pozostałych ma się zakończyć w tym roku - te staną wzdłuż naszej północnej i wschodniej granicy: w pobliżu Braniewa, w Zamościu i Suwałkach. Wojskowi nie mówią o tym głośno, ale taka lokalizacja oznacza jedno: urządzenia będą pilnować polskich granic przed intruzami ze Wschodu, głównie z Rosji. Ale nie tylko tych - radar pod Braniewem swym zasięgiem obejmie również terytorium innych członków NATO: Litwy, Łotwy i Estonii. Będzie miał też pod kontrolą cały ruch lotniczy w naszpikowanym wojskiem obwodzie kaliningradzkim.
>>>Przeczytaj o Wicku, wsi na Pomorzu, gdzie miała powstać wyrzutnia rakiet
Koszt całej inwestycji to ponad 400 mln zł. Połowa pieniędzy pochodzi z budżetu Sojuszu Północnoatlantyckiego.
>>>Tarcza antyrakietowa w Polsce miała kosztować 1,6 miliarda dolarów