Jade Goody, gwiazda reality show, umarła w nocy 21 marca. Ostatnie dni spędziła w domu z dwoma synami i mężem.

Chorowała na raka szyjki macicy. Jej walka z nowotworem była od początku śledzona przez media, a jej historia nie znikała z czołówek gazet.

Zgoda Goody na śledzenie jej choroby i umierania przez telewizję i prasę budziła wiele kontrowersji. Ale przyniosła dobroczynny skutek: uświadomiła wielu kobietom, jak ważne są badania.

"Jej dzielna walka z rakiem obecna we wszystkich mediach skłoniła tysiące kobiet do poszukiwania informacji o tym, jak zapobiegać tej chorobie. W ciągu ostatnich miesięcy życia Goody dokonała bardzo dużo, aby rozpropagować ważność badań cytologicznych" - przyznaje Harpar Kumar, szef brytyjskiej fundacji Cancer Research.

Na Wyspach mówi się wręcz o efekcie Jade Goody. Rzeczywiście od kiedy gwiazda publicznie zaczęła swoją batalię z rakiem, znacznie wzrosła liczba młodych kobiet zgłaszających się na badania cytologiczne.

Zdaniem Julietta Patnick, dyrektorki badań z ramienia National Health Service, laboratoria odnotowują 20-50-procentowy wzrost liczby wykonywanych badań.