"Umowa będzie gotowa w ciągu kilku tygodni, teraz tylko dopracowujemy szczegóły" - mówi nam Andrzej Kuśmierczyk, kierownik wydziału licencji Stowarzyszenia Autorów ZAiKS. Żadnych szczegółów nie chce jednak ujawnić. Nie wiadomo przede wszystkim, o jak duże pieniądze chodzi ani ile otrzymają sami artyści, których ZAiKS reprezentuje.

Według ekspertów od prawa autorskiego w grę może wchodzić nawet kilka milionów złotych rocznie. "Powiem tylko tyle, że nie chcemy, by YouTube płacił za każde kliknięcie, ale by dzielił się procentem od przychodów z reklam wyświetlanych przy każdym teledysku" - wyjawia Kuśmierczyk.

Reklama

Z umowy między ZAiKS a YouTube’em zadowolony jest lider zespołu Piersi Paweł Kukiz. "W czasach, gdy artyści zarabiają wyłącznie na koncertach, każda forma walki z piractwem jest słuszna. A YouTube narusza prawa autorskie. Nie pyta przecież artysty, czy może wstawić do internetu jego utwór" - mówi DZIENNIKOWI Kukiz.

Bardziej sceptyczny jest specjalista od prawa autorskiego Olgierd Rudak. "Trudno sobie wyobrazić, że ZAiKS-owi uda się egzekwować umowę. Do YouTube każdy może wrzucić film, przez co te same teledyski pojawiają się wielokrotnie. Trudno będzie to wszystko policzyć i wycenić" - twierdzi ekspert.

Jednak już samo podpisanie umowy wielu specjalistów uznaje za sukces. YouTube uchodzi bowiem za twardego negocjatora. Niedawno przekonali się o tym brytyjski oraz japoński odpowiednik ZAiKS PRS for Music oraz JASRAC. W obu przypadkach serwis nie zgodził się na żądane opłaty i zablokował wszystkie teledyski z tych krajów.

W starciu z portalem poległ nawet amerykański koncern medialny Viacom, i to mimo wytoczenia YouTube procesu sądowego z żądaniem wielomilionowego odszkodowania.

Należący do giganta internetowego Google YouTube to największy na świecie serwis umożliwiający prezentację filmów, teledysków i wideoklipów. Od czasu powstania w 2005 r. umieszczono na nim ponad 100 mln nagrań. Kilka tysięcy z nich to klipy polskich wykonawców.

Reklama

p

Sylwia Czubkowska: Teledysk "W aucie" jest najpopularniejszym polskim wideo wszech czasów na YouTube. W ciągu 10 miesięcy obejrzano go ponad 8,6 mln razy, a teraz portal zapłaci panu za to tantiemy.
Sokół*: Nareszcie coś się może zmieni w tym temacie. Jak na razie internetowi giganci traktują Polskę jak Trzeci Świat i nie czują się w najmniejszym stopniu zobowiązani, by płacić za pracę artystów. A niestety popularność na YouTube w żaden sposób nie przekłada się na sytuację polskiego wykonawcy. "W aucie" ściągnięto ponad 8 mln razy, inne piosenki z płyty to kolejne kilka milionów ściągnięć, ale sprzedaliśmy tylko 15 tys. egzemplarzy.

Ale przecież YouTube, nawet jeśli nie płaci, to i tak coś daje - świetną promocję. Za jego pośrednictwem można dotrzeć do setek milionów internautów.
Z dwojga złego oczywiście lepiej być na YouTube niż nie. Ale dłużej nie może być tak, że polscy artyści nie dostają złamanego grosza za to, że komercyjny portal korzysta z ich pracy i co ważne - zarabia na niej. Tym bardziej że artyści amerykańscy już mają umowy z Google, czyli właścicielem YouTube, które zobowiązało się do płacenia za teledyski ściągnięte powyżej miliona razy. W Polsce nie jesteśmy przecież w żadnym wypadku gorsi i tak samo zasługujemy na to, by zarabiać na teledyskach pokazywanych w sieci

Reklama

Czyli ZAiKS odniósł spory sukces, dochodząc do porozumienia z portalem?
Ogólnie tak. Obawiam się jednak, czy, kiedy i w jakiej ilości te pieniądze trafią do muzyków. Znając ZAiKS, może to nie być wcale takie łatwe.

*Sokół, właściwie Wojciech Sokół, polski raper, producent muzyczny i biznesmen. Razem z Piotrem Fronczewskim, czyli Frankiem Kimono, nagrał w 2007 r. hit "W aucie". Płyta z tą piosenką osiągnęła status złotej