Fakt, że coraz więcej Polaków pada na Wyspach ofiarą nieuczciwych pośredników pracy, potwierdzają dane liczbowe. Konsulaty w Londynie i Manchesterze od początku roku odnotowały nawet sto takich przypadków i liczby te wciąż rosną. Powód? Kryzys, który sprawia, że ludzie są chętni podjąć każdą pracę, a oszuści czują się coraz bardziej bezkarni.

Reklama

>>>Polacy z Wysp ofiarami oszustów

Wicekonsul RP w Manchesterze Szymon Białek opowiada, że ofiary oszustw to najczęściej osoby zdesperowane, egzystujące na marginesie rynku pracy w Polsce i pochodzące głównie z małych miejscowości.

"Odpowiadają na ogłoszenia, w których podawany jest tylko numer telefonu komórkowego. Po przyjeździe do Anglii pod pretekstem fikcyjnych kosztów wyłudza się od nich pieniądze i porzuca w pustym domu lub nawet na ulicy" - opowiada konsul.

Reklama

>>>Brytyjskie urzędy: Polacy, wracajcie do domu

Według przedstawicieli polskich konsulatów najczęstsze oszustwa to zmuszanie do pracy bez wynagrodzenia, płacenie poniżej ustawowego minimum oraz wyłudzanie pieniędzy połączone z pozostawieniem oszukanych własnemu losowi. Takie przestępstwa są najtrudniejsze do wytropienia.

"Oszukani rzadko zgłaszają się na policję, bo nie znają języka. Z kolei brytyjska policja uważa, że przestępstwo zostało popełnione w Polsce. Poza tym trudno jest udowodnić, że ktoś zabrał pieniądze i uciekł" - podkreśla wicekonsul Białek.

Reklama

p

Aleksandra Kaniewska: Jak to jest z tymi oszustwami na Wyspach? Czy po prawie pięciu latach otwartych granic nie powinniśmy być trochę mądrzejsi?
Dariusz Adler, konsul z londyńskiego działu opieki konsularnej: To rzeczywiście nielogiczne. Wciąż pojawiają się Polacy, którzy przez swój pęd ku lepszemu światu dają się skusić na zupełnie nieracjonalne oferty. Zupełnie nie wiemy już, jak ludzi przestrzegać, żeby przestali wierzyć w cuda. Przecież nigdzie na świecie nie dostaje się pracy na podstawie ogłoszeń, które podają tylko numer komórki i oferują świetne warunki bez kwalifikacji i znajomości angielskiego.

Czy będzie coraz więcej takich przypadków?
Od początku roku mieliśmy ich ponad 80. A to na pewno tylko wierzchołek góry lodowej, bo nie wszyscy oszukani do nas docierają. Obawiamy się, że kryzys może sprawić, że ludzie, którym bardzo zależy na pracy, staną się bardziej łatwowierni. I oszuści to wykorzystają. Trudno jest nadążyć za pomysłowością różnych gangów.

Jakie są najbardziej typowe oszustwa, których ofiarami padają Polacy?
Są dwa rodzaje przestępców, którzy wykorzystują pośrednictwo pracy. Jedni celują w najbardziej bezbronne osoby, najczęściej bezrobotnych. Ściągają ich na Wyspy pod pretekstem jakiejkolwiek oferty pracy, na miejscu zabierają dowód tożsamości, który służy im jako podstawa do otwierania kont, brania kredytów.

Czyli to kradzież tożsamości?
Tak. Osoba poszkodowana nie może się bronić, bo nie zna języka czy lokalnych zasad. Ale są też przestępcy, którzy po prostu żerują na ludziach szukających pracy. Tu może być już kilka schematów działania.

Co można robić, żeby temu zapobiec?
My możemy głównie ostrzegać, ale jeśli ktoś przyjechał już do Wielkiej Brytanii i został oszukany, to na przestrogi jest za późno. Informacje o nieuczciwych pośrednikach powinny być dostępne w Polsce.