O tym, jak bardzo potrzebne jest takie prawo, przekonała się 35-letnia Elżbieta z Warszawy, która kilka lat temu wyszła za mąż za obywatela Bułgarii. Gdy się rozwiedli, były małżonek zniknął jak kamfora. Pani Elżbieta chciała złożyć wniosek do sądu o wypłacenie alimentów na dwójkę dzieci. Usłyszała jednak, że sąd sprawy nie przyjmie, bo we wniosku zabrakło informacji o miejscu zamieszkania byłego partnera. Warszawianka wiedziała tylko, że przebywa on w Bułgarii, ale nie znała jego adresu.
To zaś oznaczało, że nie ma co marzyć o alimentach czy skorzystaniu z funduszu alimentacyjnego. Nowe unijne rozporządzenie ma zapobiegać właśnie takim sytuacjom. To nie osoba występująca o alimenty będzie musiała znaleźć dłużnika.
>>Nie płacisz alimentów, nie weźmiesz kredytu
Zajmą się tym specjalne zespoły, które mają powstać przy ministerstwach sprawiedliwości wszystkich krajów UE. W przypadku pani Elżbiety wystarczyłoby więc oświadczenie, że mąż mieszka w Bułgarii, a tamtejsze ministerstwo miałoby obowiązek wyśledzić dłużnika.
"To naprawdę bardzo ważna zmiana" - mówi Beata Mirska ze Stowarzyszenia Damy Radę, która przekonywała europosłów do przyjęcia nowego prawa. Do organizacji, która kilka lat temu walczyła o przywrócenie w Polsce funduszu alimentacyjnego, zgłasza się coraz więcej osób żalących się na problemy ze ściągnięciem alimentów z zagranicy.
"Opowiadałyśmy europosłom dramatyczne historie matek i ojców, którzy latami bezskutecznie poszukiwali za granicą byłych partnerów. Byli zaskoczeni skalą problemu" - opowiada Mirska.
Wielu rozwiedzionych małżonków szukało pomocy u międzynarodowych agencji detektywistycznych. Te firmy szybko dostarczały dane o miejscu zamieszkania nieuchwytnego alimenciarza, ale kazały sobie słono płacić za taką usługę. Beata Mirska opowiada historię kobiety, która wynajęła agencję do ścigania jej partnera w Wielkiej Brytanii. Udało jej się ściągnąć alimenty w wysokości 20 tys. zł, jednak samej agencji musiała zapłacić aż 17 tys. zł!
>>Od alimentów nie trzeba płacić podatku
"Inna ważna zmiana polega na tym, że wyrok wydany przez sąd jednego kraju będzie natychmiast skuteczny w drugim" - przekonuje eurodeputowana Genowefa Grabowska, która w Parlamencie Europejskim była sprawozdawcą rozporządzenia o zmianie przepisów alimentacyjnych. Do tej pory wyrok wydany przez sąd w Polsce musiał być jeszcze zatwierdzony przez sąd kraju, z którego pochodził dłużnik.
"Czasem trwało to latami, szczególnie w krajach takich jak Włochy, Grecja czy Hiszpania. Miałyśmy wrażenie, że sądy specjalnie zwlekają, aby chronić swojego obywatela" - opowiada Beata Mirska.
Gdyby to prawo obowiązywało już w tej chwili, problemu nie miałaby Ania, która wyszła za Brytyjczyka. NIe miała problemu z podaniem adresu partnera, ale sąd brytyjski obniżył wysokość alimentów zasądzonych przez polski sąd. Tymczasem zgodnie z nowym rozporządzeniem decyzja wydana w jednym kraju będzie obowiązywać także w innym.
Nowe prawo wejdzie w życie, gdy przy ministerstwach sprawiedliwości wszystkich krajów UE powstaną specjalne zespoły ds. ścigania dłużników alimentacyjnych. W całej UE alimenty płaci prawie połowa dłużników. W Polsce zaledwie 10 proc.