Choć spot Komisji Europejskiej o 20. rocznicy upadku komunizmu w Europie wywołał burzę, urzędnicy nie chcą bić się w piersi. Klip - który pomija rolę "Solidarności" w walce o wolność - może być zmieniony. Ale Bruksela utrzymuje, że pierwotna wersja reklamówki była "bardzo dobra".

"Nie zmieniamy opinii, że to bardzo doby klip" - powiedział Joseph Hennon z biura prasowego Komisji Europejskiej. Główny rzecznik KE Johannes Laitenberge ocenił spot jako "raczej niezły artystyczny wkład w obchody".

Co więcej, urzędnicy zapowiedzieli, że zmienią reklamówkę tylko wtedy, gdy faktycznie okaże się ona manipulacją. Tymczasem spot przedstawia inscenizowaną demonstrację z lat 80., gdzie podczas upamiętniania ofiar stanu wojennego, pojawia się flaga nie "Solidarności”, lecz "Gazety Polskiej”, założonej w 1993 roku.

"Otrzymaliśmy polska skargę i ją analizujemy. Jeśli część spotu to rzeczywiście zdjęcia z lat 90., zostanie to zmienione" - powiedział Hennon, który jest rzecznikiem odpowiedzialnej za strategię komunikacji społecznej komisarz Margot Wallstroem.

Pytany, czy w spocie zostanie uwzględniona "Solidarność", dodał, że "najprawdopodobniej tak". Zastrzegł jednak, że ostatecznie musi to zostać uzgodnione z twórcami spotu, bo tak przewiduje umowa.

Warto dodać, że kontrowersyjny spot nie wspomina ani słowem o roli Jana Pawła II w obalaniu komunizmu. Nie ma też wzmianki o legendach "Solidarności”. Pojawia się za to wizerunek generała Wojciecha Jaruzelskiego.

Ambasador RP przy UE Jan Tombiński najwięcej zastrzeżeń ma do "nieuzasadnionego uproszczenia", jakim jest akcentowanie symboliki upadku muru berlińskiego w listopadzie 1989 r.

"Wybór scen i wykorzystanych materiałów prowadzi do wniosku, że film odzwierciedla minione 20 lat wyłącznie z perspektywy NRD" - ubolewa ambasador.













Reklama