A afera sięga 2002 roku. Wtedy skarbnik Związku Artystów Scen Polskich pod nosem Kaczora i Morawskiego stracił na obligacjach Stoczni Szczecińskiej ponad 9 milionów złotych.

Reklama

Rozpoczynający się dziś proces to jedna z najdłużej czekających na rozpoznanie spraw w warszawskich sądach. Akt oskarżenia warszawska prokuratura wysłała sądowi jeszcze latem 2003 roku.

W 2002 roku, kiedy ZASP-em kierował Kazimierz Kaczor. Wtedy to główny księgowy Związku postanowił zainwestować 9,227 mln złotych w obligacje Stoczni Szczecińskiej. To więcej niż roczny budżet ZASP, który wynosił wtedy 7 milionów. Wszystkie pieniądze zostały stracone, bo zbankrutowana stocznia nie wykupiła obligacji.

Aferę wykrył Olgierd Łukaszewicz, który objął po Kaczorze fotel prezesa. "Kiedy 29 czerwca 2002 r. zapoznałem się z tragiczną dla ZASP wiadomością o utracie olbrzymiej części kapitału, którego procenty żywiły ZASP, Stowarzyszenie zagłębiło się w problemy, które pochłonęły naszą energię na kilka miesięcy" - mówił Łukaszewicz. Zagrożone było utrzymanie Domu Artystów Weteranów w Skolimowie. Na szczęście pomoc przyszła między innymi z Ministerstwa Finansów.

Przed sądem staną trzy osoby: były prezes ZASP Kazimierz Kaczor, były skarbnik związku Cezary Morawski i były główny księgowy Piotr K.

>>>Burze i wiatry chłostały Kazimierza Kaczora

Kaczora i Morawskiego prokuratura oskarża o brak kontroli nad postępowaniem księgowego. Miał on pełnomocnictwo do dysponowania pieniędzmi stowarzyszenia, nie musiał konsultowac też swoich decyzji. Dlatego choć Kaczor twierdzi, że nie wiedział nic o posunięciach Piotra K., to według Łukaszewicza i prokuratury nie zwalnia go to z odpowiedzialności. Trzem oskarżonym grozi do 3 lat więzienia.