Wszystko wydarzyło się we wsi pod Ełkiem. Matka krzątała się po domu, a ojciec spał. Pozostawiony samopas chłopczyk znalazł sobie zajęcie. Dziecko bawiło się w stodole. Podpalało kawałki folii i słomy. Gdy ogień się rozprzestrzenił, pięciolatek próbował go ugasić wiaderkiem z wodą.

Reklama

Gdy rodzice malucha zobaczyli ogień, zdążyli już tylko uratować zwierzęta i maszyny rolnicze. Spłonęło 15 ton siana i 10 ton słomy oraz dach stodoły. Ojciec chłopca wycenił straty na 120 tysięcy złotych.