BARBARA SOWA: Radiowa "Dwójka" zamilknie w środę na 24 godziny. W ten sposób jej pracownicy chcą zwrócić uwagę na fatalną kondycję finansową programu.
KRZYSZTOF PENDERECKI*: Nawet w najgorszych czasach komunizmu polska kultura i sztuka nie była w tak tragicznej sytuacji. To radio ma ogromne znaczenie, zwłaszcza dla osób mieszkających na prowincji, które nie mogą chodzić do filharmonii czy opery. Dla wielu z nich program drugi to jedyna możliwość kontaktu z kulturą wysoką. Wygląda jednak na to, że tam na górze nikt zbytnio się nie przejmuje kondycją polskiej sztuki i jednego z najważniejszych jej nośników, jakim jest radiowa "Dwójka".

Reklama

Czy ten protest może więc w ogóle coś zmienić?
Nie ma innej metody, żeby zwrócić uwagę na fatalny stan finansów publicznej rozgłośni. Listy protestacyjne i petycje niewiele zmieniły. Taki protest jest absolutnie konieczny, bo inaczej w eterze nie będziemy słyszeć nic ponad to, co proponuje rynek rozrywki, którego poziom jest żenujący.

Zamiast Pendereckiego co najwyżej będzie można posłuchać Rubika...
Powiem tylko tyle, że likwidacja tej anteny będzie olbrzymim ciosem. Również dlatego, że dzięki "Dwójce" wiele dzieł i utworów trafiało do zagranicznych rozgłośni, a za ich pośrednictwem do słuchaczy w innych krajach. Jak będzie trzeba, sam zaprotestuję w obronie "Dwójki".

Pracownicy radia twierdzą, że sytuacja publicznego radia zupełnie niknie w toku dyskusji nad zmianami w telewizji. Wszystkich interesują tylko zmiany na Woronicza.
Takiej polityki nie rozumiem. Radio jest równie ważne, jeśli nawet nie ważniejsze niż szklany ekran, bo to właśnie radiofonia w naszej historii pełniła kulturotwórczą rolę.

*Krzysztof Penderecki, jeden z najwybitniejszych polskich kompozytorów i dyrygentów