Roman Skąpski z IMiGW powiedział, że Instytut wysłał alarmistyczne prognozy do urzędów wojewódzkich, bo to one - zdaniem synoptyka - muszą wprowadzić procedury antykryzysowe. Przyznał też, że instytut ma ustawowo nakaz informowania o nadchodzących nawałnicach prezesów Polskiego Radia i TVP. Jego zdaniem, IMiGW spełnił ten obowiązek, ale "nie może odpowiadać za to, czy informacje te są przekazywane do wydawców i poszczególnych redakcji".
>>>Oto tragiczny bilans czwartkowej nawałnicy
Dlaczego media nie informowały o ostrzeżeniach IMiGW? Większość redakcji korzysta w tym zakresie z serwisów Polskiej Agencji Prasowej, do której instytut ma również wysyłać prognozy. "Nie dostaliśmy żadnego ostrzeżenia o nadchodzących burzach" - usłyszeliśmy w redakcji PAP. W IMiGW nikt nie chciał tego skomentować.
>>>Burze idą na Wschód, deszcze suną z Niemiec
Roman Skąpski z IMiGW zapewniał dziś, że ostrzeżenia dostały województwa. Biuro ochrony meteorologicznej dla Wrocławia miało je otrzymać już o 16.30, czyli na 2,5 godziny przed nadejściem żywiołu. Niemniej to właśnie tam huragan wiejący z prędkością ponad 100 kilometrów na godzinę wyrządził największe szkody. Szczególnie ucierpiało dolnośląskie miasto Legnica. Województwa wielkopolskie i łódzkie także miały być ostrzeżone.
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej twierdzi, że wysłał ostrzeżenia do mediów o nadchodzącej nawałnicy, która - jak się okazało - zaskoczyła Polaków zabijając 7 osób. IMiGW utrzymuje, że depesza powinna trafić m.in. do Polskiej Agencji Prasowej. Ta jednak dowodzi, że nic takiego nie dostała.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama