Jak ustalił DZIENNIK, z dyktafonów korzystają przede wszystkim funkcjonariusze ruchu drogowego, gdzie o pomówienie przyjęcia łapówki jest najłatwiej. "Jeżeli policjant sam jest na służbie, jak w przypadku funkcjonariuszy na motorach, jest to niepisana reguła" - mówi DZIENNIKOWI policjant z drogówki. Jego koledzy mówią wręcz o dyktafonie: mój partner. "Wiem, że funkcjonariusze uzbrajają się w te urządzenia" - potwierdza w rozmowie z DZIENNIKIEM Antoni Duda, przewodniczący NSZZ Policjantów.

Reklama

Dlaczego funkcjonariusze decydują się na nagranie rozmów z kierowcami, którzy popełnili przestępstwo drogowe? Bo zdarza się, że szantażują oni policjantów: albo odstępujesz od wlepienia mandatu i punktów karnych, albo oskarżę cię o wymuszanie łapówki. Wtedy z marszu wszczynane jest postępowanie przeciwko policjantowi i musi się on gęsto tłumaczyć. Odtworzenie przełożonemu nagrania przeważnie kończy sprawę. A najczęściej wystarczy puścić rozmowę kierowcy - wtedy, słysząc nagranie, godzi się na mandat i jest po sprawie.

Z lektury Internetowego Forum Policji wynika, że ta metoda działania wśród policjantów jest powszechna. "Drogówka w Siedlcach zatrzymała samochód na rosyjskich numerach. Kierowca awanturował się, nie chciał mandatu, groził oskarżeniem o żądanie łapówki. Na komendzie Rosjanin oskarżył policjanta, na świadka powołał kolegę, z którym jechał - prokuratora. Kiedy policjant odtworzył nagranie, świadek walnął w szczękę kierowcę" – opisuje DZIENNIKOWI policjant.

Sprawa z Siedlec nie skończyła się dla kierowcy zarzutem fałszywego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, bo policjant nie miał prawa rejestrować przebiegu kontroli drogowej. Za coś takiego grozi mu nawet dyscyplinarka. "To rzeczywiście jest ciekawa sytuacja prawna, policjantowi faktycznie można zrobić postępowanie wyjaśniające" - mówi Antoni Duda. Komenda Główna Policji nie daje jednoznacznej odpowiedzi, czy jest to łamanie prawa, czy nie: zdaniem pionu prawnego tak, ale pion kryminalny uważa: co nie jest zabronione, jest dozwolone.

Reklama

Oficjalnie jednak problemu nie ma. "Wydział Spraw Wewnętrznych KGP ani w tym, ani w zeszłym roku nie prowadził żadnej sprawy, w której policjant wybroniłby się przed pomówieniem o wzięcie łapówki albo innymi oskarżeniami za pomocą nagranej przez siebie rozmowy" - mówi Grażyna Puchalska z biura prasowego KGP. Nieoficjalnie wiadomo, że takie sprawy są załatwiane po cichu przez przełożonych.

Czy można byłoby sprawę nagrań uregulować? "Jedynym wyjściem jest zainstalowanie we wszystkich radiowozach oficjalnych rejestratorów przebiegu interwencji, tak jak np. w USA" - mówi Marek Biernacki, przewodniczący sejmowej komisji spraw wewnętrznych i administracji.

Policja miała szansę to zrobić – za blisko 600 mln zł chce kupić ponad pięć tysięcy nowoczesnych radiowozów. Jednak w specyfikacji nie ma śladu o rejestratorze. "Służby, które będą użytkownikami tych pojazdów, nie wnioskowały o zamontowanie urządzeń rejestrujących. Poza tym wyposażenie w profesjonalny sprzęt do rejestracji obrazu i dźwięku podniosłoby cenę samochodu" - tłumaczy Krzysztof Hajdas z biura prasowego KGP.

Reklama

Policjant nie może nagrywać interwencji na dyktafon

Daniel Walczak: Policjanci nagrywają rozmowy z kierowcami - mają do tego prawo? Mikołaj Pietrzak*: Policjanci bronią się przed pomówieniami i to jest zrozumiałe. Ale nagrywanie na prywatny dyktafon przebiegu kontroli drogowej zarówno z ukrycia, jak i jawnie jest bezprawne. Zgodnie z konstytucją policjant może bowiem zrobić tylko to, na co pozwalają mu przepisy prawa. I słusznie, bo taki zapis zabezpiecza nas przed samowolą funkcjonariuszy publicznych. A ponieważ kontrola drogowa według prawa nie jest protokołowana, tak jak np. zeznania, przepisy nie pozwalają funkcjonariuszowi jej nagrywać. Co innego kierowca. Jego obowiązuje zasada: co nie jest zabronione, jest dozwolone, i kierowca może kontrolę nagrać.

A policjant nie może nagrać rozmowy prywatnie, na własny użytek? Nie, ponieważ wykonując służbowe obowiązki, nie jest prywatną osobą. A jeśli będzie nagrywać z ukrycia, dokona wręcz czynności operacyjnej, na co potrzeba zgody sądu. Proszę sobie wyobrazić: gdyby funkcjonariusz mógł równocześnie na służbie robić coś prywatnie, to mógłby sprzedawać ubezpieczenia samochodowe albo apteczki.

*Mikołaj Pietrzak, adwokat, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka