Zobacz galerię aut naszych polityków

Donald Tusk jeździ dwoma autami. Służbowe to oczywiście potężne pancerne bmw, w dodatku chronione przez uzbrojonych agentów. Ale prywatnie premier jeździ toyotą avensis. Tusk zapewnia, że uwielbia prowadzić samochód, a zwłaszcza wypuszczać się nim w długą trasę. Ostatnio pojechał swoją toyotą z całą rodziną na urlop w Dolomity.

Reklama

Jolanta Kwaśniewska - ku zaskoczeniu - jeździ skromnym błękitnym fiatem pandą. Maleńkie autko ma jednak przyciemniane szyby, więc żona byłego prezydenta nie wzbudza na ulicach sensacji. Gorzej sprawa wygląda na publicznych parkingach, bo gdy wysiada z pandy, wokół przystają całkowicie zaskoczeni ludzie, nie mogąc uwierzyć, że żona Aleksandra Kwaśniewskiego ma takie autko.

Nie zaskakuje już za to Ryszard Kalisz. Przestał zajeżdżać przed Sejm równie małą toyotą yaris, co biorąc pod uwagę posturę tego polityka wywoływało nawet na Wiejskiej sporą sensację. Ale teraz prominentny polityk lewicy ma już jaguara s-type i sunie dostojnie ulicami miasta.

Reklama

Zbigniew Wassermann jeździ renault megane, które nazywa meganką, choć najmilej wspomina swojego malucha, którym z żoną, trojką dzieci i chomikiem w akwarium pojechał na kemping do Rumunii. "Cały kemping nie mógł oderwać od nas wzroku i z zapartym tchem czekał, ile jeszcze osób wyjdzie z tego pojazdu" - opowiada.

Ekstremalne przygody lubi też Janusz Palikot. Jak przystało na milionera, poseł PO ma dwa samochody terenowe: range rover i discovery 3. Jak sam mówi, to auta bez bajerów, o surowej linii, które wewnątrz mają sporo zamkniętej przestrzeni. To lubi najbardziej. Dużo jeździ po polnych drogach, by obserwować przyrodę. Najchętnie - ptaki nad Biebrzą.

Jarosław Kaczyński nie ma prywatnego auta ani nawet prawa jazdy. Jeździ partyjną hondą. Jego znajomi politycy z łezką w oku wspominają czasy, gdy Kaczyńskiego woził Ludwik Dorn swoim maluchem i polonezem truckiem. Były premier ma jednak inne motoryzacyjne pasje: szaleje na quadach i wodnych skuterach.

Reklama

Ostry jak brzytwa Józef Oleksy od lat jest wierny raczej statecznym volkswagenom passatom. Chwali te auta, ale dostrzega wadę: "Zawsze mam porysowaną karoserię i obtarte ściany w garażu, bo te auta nie mają urządzenia chroniącego". Jak przyznaje były premier, nie jest maniakiem motoryzacji: auto ma jeździć. Oleksy nie potrafi sam w samochodzie niczego naprawić, nawet zmienić koła, więc jeśli coś się psuje, najchętniej by uciekł.

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski jest wożony służbowym bmw, a prywatnie ma luksusowego volkswagena phaeton. Ale największą miłością życia szefa polskiej dyplomacji jest radziecki motocykl z koszem z czasów wojny, który odkupił od żołnierza z NRD. Motocykl ma mocowanie do karabinu maszynowego, skrzynie na amunicję i saperkę. Sikorski mówi o swoim cacku, że jest bezcenne.

Andrzej Lepper przywyczaił się do bycia pasażerem. Tyle, że samochód ministerstwa zamienił na partyjny. "Wożą mnie nissanem primerą i saabem. Ale prywatnie lubuję się w terenowych autach - mam rosyjskiego gazika i toyotę" - ujawnia szef Samoobrony.

Szef ministerstwa spraw wewnętrznych, Grzegorz Schetyna, też ma służbowe bmw, ale prywatnie po krętych i górzystych dolnośląskich drogach jeździ swoim volvo S40.

Jego partyjny kolega, szef klubu parlamentarnego PO, Zbigniew Chlebowski, ma do dyspozycji sejmową toyotę avensis, prywatnie jeździ volkswagenem passatem. Jak sam przyznaje, przez lata był wierny polskim cudom motoryzacji. Kolejno miał malucha, fiata 125p, poloneza i produkowane u nas daewoo lanos. Najmilej wspomina malucha. "Kiedyś upchałem do niego siedem osób. Cud, że milicja nas nie złapała" - ujawnia.

Ludwik Dorn ma wiekowego peugeota. Jaki model, nie wiadomo dokładnie, bo były marszałek Sejmu nie chce o tym rozmawiać. Ale jest to małe auto - koledzy Dorna mówią, że to "prawdopodobnie stara 105-tka".

Wojciech Olejniczak jeździ toyotą avensis. Zapewnia, że nie jest maniakiem czterech kółek. "W ogóle się tym nie podniecam. Samochód ma jeździć, reszta mnie nie interesuje" - mówi szef lewicy.