Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nie chcieli się dzielić swoimi przeżyciami z dziennikarzami. Zamiast konferencji prasowej odbyło się tylko zamknięte spotkanie w ambasadzie.

Przedatawiciele polskiej placówki przez ponad godzinę rozmawiali z kapitanem statku "Siruis Star" Markiem Niskim i oficerem technicznym Leszkiem Adlerem. "To było kurtuazyjne, niezobowiazujące spotkanie. Zgodnie omijaliśmy tematy związane z porwaniem. Trzeba im na razie dać czas na to, żeby ochłonęli. Za kilka tygodni będą na pewno chcieli się podzielić swoimi przeżyciami. Na razie myślą przede wszystkim o powrocie do domu" - dodaje ambasador.

Reklama

Marynarze od niedzieli przebywają w towarzystwie swoich małżonek w Dubaju. Są pod opieką konsula. Przeszli badania lekarskie i zostali najprawdopodobniej przesłuchani przez miejscową policję. W ciągu jednego, dwóch tygodni mają wrócić do kraju.

Supertankowiec "Sirius Star" został porwany przez somalijskich piratów w połowie listopada. Po trwających kilka tygodni negocjacjach piraci uwolnili statek 9 stycznia. Według mediów firma Vela International Marine, właściciel statku zapłaciła piratom ponad 3 mln dol.

Firma nie chce tego konmentować. "Statek jest już w porcie w Dubaju, bezpieczny od kilku dni. Nie mogę powiedzieć, co się z nim dalej stanie. Na pewno przed wypłynięciem zostanie przebadany pod względem bezpieczeństwa" - mówi rzecznik przsowy Veli International, Nihir Sapru.

Dodaje, że po przejściu badań lekarskich załoga została odesłana do domów. "Myślę, że jak marynarze dojdą do siebie, to wrócą jeszcze do nas do pracy" - mówi Sapru. "Niestety, obawiam się, że niewiele możemy zrobić, żeby zapobiec takim atakom na przyszłość" - dodaje.