Policjanci, którzy wczoraj znaleźli leżące w wodzie puste renault laguna, sądzili, że ktoś zaparkował samochód na skarpie, a ten - bez pasażerów - stoczył się do wody. Szybko ustalili, do kogo należy auto, ale nie mogli znaleźć kobiety, która je prowadziła.

Przez cały czas mieli nadzieję, że 32-letnia kobieta i jej córka żyją. Niestety, okazało się, że co prawda udało im się wydostać z tonącego samochodu, ale zabrakło tlenu, by wypłynąć na powierzchnię.

Wczoraj wieczorem w miejscu, w którym wydarzyła się tragedia, było bardzo ślisko. Co chwilę padał deszcz. Kobieta prowadząca lagunę prawdopodobnie jechała za szybko.