Chłopiec bawił się z dwoma kolegami. Skakali z jednego dachu budynku na drugi. I choć w którymś momencie koledzy zrezygnowali, 11-latek skakał dalej. W końcu jeden z dachów nie wytrzymał pod jego ciężarem.

Sam upadek z siedmiu metrów chłopiec przeżył. Jednak lekarzom, wezwanym przez 19-latka, który przyszedł tam pograć w piłkę, nie udało się uratować chłopca. Dziecko miało zbyt poważne obrażenia wewnętrzne.

Jak powiedział dziennikowi.pl Sebastian Wojciechowski, rzecznik prasowy policji w Żarach, teren był ogrodzony. "Dzieciaki mają różne pomysły. Takie ogrodzenie nie było dla nich przeszkodą" - dodał. Rodzice są w szoku i na razie nie wiadomo, kiedy zostaną przesłuchani.