Maszyna ma radar i nagra na taśmę wszystkie przewinienia. A że policjant może pomknąć za piratem nawet 260 km/h, ten nie ma większych szans na ucieczkę.
"Nie oznacza to, że policjant na motorze będzie się ścigał z piratami drogowymi!" - zastrzega w rozmowie z dziennikiem.pl podkom. Wojciech Pasieczny, szef stołecznej drogówki.
Jak tłumaczy, wideorejestrator nagra przewinienie, odnotuje prędkość, a potem delikwent dostanie do domu mandat ze zdjęciem.
Motocykl będzie testowany przez miesiąc. Jeśli się sprawdzi, trafi do stajni stołecznej policji. Czy pojawi się w innych miastach? Na razie nie wiadomo.