Wkurzony internauta, twórca partii, uznał, że czas chronić prywatne życie obywateli przed szkodliwym wpływem państwa, bronić wolnego dostępu do kultury i przeciwdziałać prywatnym monopolom, które uważa za szkodliwe.

Dlatego założył partię, która będzie walczyć z przepisami ograniczającymi swobodną wymianę plików w sieci.

Jak ustalił "Newsweek", internauta nie zdążył zarejestrować partii przed wyborami samorządowymi, ale chce wystartować w wyborach parlamentarnych.

Podobne partie istnieją już w europejskich krajach, np. w Szwecji, Austrii, Włoszech i Francji.





Reklama