14 lat minęło, zanim w więzieniu znalazł się Maciej Zalewski, były poseł Porozumienia Centrum i minister w Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy. Zalewski trafił za kraty za to, że ostrzegł słynnych biznesmenów, Bagsika i Gąsiorowskiego, że mają być aresztowani. Dzięki temu obaj uciekli za granicę. To było w 1991 roku. Niedawno, po odsiedzeniu połowy z dwóch i pół roku kary, Zalewski wyszedł na wolność.

Od 2004 roku siedzi w areszcie były baron SLD, miłośnik mercedesów z firankami, Andrzej Pęczak. Wsławił się tym, że był pierwszym posłem, który pełnił tę funkcję z aresztu. Wpadł za oszustwa, łapownictwo i zwykłe kradzieże. Niewykluczone, że prokuratura znajdzie coś jeszcze. Były poseł świetnie sobie radzi w areszcie. Ma tam m.in. telewizor plazmowy. Gdy przemoczył buty, też dał sobie radę. Namówił adwokata, żeby zamienił się z nim obuwiem. Wszyscy są przekonani, że w butach, w których wyszedł mecenas, były grepsy, ale nie dało się tego udowodnić.

Najwięcej głów polityków poleciało w "aferze starachowickiej". Skazani zostali: były wiceszef MSWiA Zbigniew Sobotka, poseł SLD Andrzej Jagiełło i świętokrzyski baron SLD Henryk Długosz. Panowie ostrzegli znajomych bandytów przed aresztowaniem. Sobotka, który miał siedzieć w więzieniu trzy i pół roku, został ułaskawiony przez Aleksandra Kwaśniewskiego w ostatnich dniach jego prezydentury. Jagiełło i Długosz przykładnie trafili za kratki. Pierwszy wyszedł kilka dni temu. Drugi zamierza się starać o warunkowe zwolnienie w listopadzie.

Od lipca siedzi w areszcie detektyw Krzysztof Rutkowski. W poprzedniej kadencji trafił do Sejmu z listy Samoobrony. Polityk z niego był żaden, a legitymacja poselska służyła mu raczej do tego, by czuć się kimś ważnym. Na wolności był znany z widowiskowych akcji, na granicy prawa. Gdy sąd chciał go aresztować, Rutkowski też zafundował widowisko i zasłabł. Jak odkryła prokuratura, poseł miał znajomości w mafii paliwowej, a detektywem był nielegalnie, bo nie miał koncesji.