Dla Departamentu Obrony USA jesteśmy jak natarczywa mucha, przed którą trzeba się oganiać. Ciągle domagamy się pieniędzy i nisko oprocentowanych pożyczek na modernizację naszej armii, nie dając nic w zamian.
"Kiedykolwiek się zwracamy, oni (Polacy) wyciągają rękę. Stale proszą o więcej i więcej pieniędzy. Szczerze mówiąc, zaczynamy już tracić cierpliwość" - cytuje "Stars and Stripes" zastrzegającego sobie anonimowość przedstawiciela Pentagonu. Dlatego właśnie w Polsce nie powstanie tarcza antyrakietowa.
To, co napisał "Stars and Stripes", trzeba traktować poważnie. Jest to bowiem tuba propagandowa Pentagonu, na łamach której nie ukaże się żaden tekst bez cenzury ze strony rządu.
Gazeta twierdzi, że USA udzieliły już Polsce hojnej pomocy wojskowej i pożyczek na zakup sprzętu wojskowego. Zapomina jednak, że większość pieniędzy, które mieliśmy dostać w tym roku, zostały obcięte przez Kongres, a kilkunastu miliardów dolarów, które miały wpłynąć do naszych fabryk z tytułu zakupu samolotów F-16, nigdy nie zobaczyliśmy. Również figa z nowych technologii dla naszego przemysłu.
Jedyna widoczna pomoc wojskowa, kilkadziesiąt wozów terenowych Hummer, to już w USA złom. Zastępują je tam nowe modele.
Nic dla Pentagonu nie znaczy, że nasi żołnierze giną na misjach w Iraku i Afganistanie, a kolejny tysiąc naszych chłopców wybiera się na wojnę z terrorystami na wyraźną prośbę Waszyngtonu.
Artykuł w "Stars and Stripes" powstał tuż po wizycie w USA ministra obrony narodowej Radosława Sikorskiego. Sikorski sugerował wówczas, że Warszawa oczekuje od USA pomocy we wzmocnieniu obrony przeciwlotniczej oraz nowej umowy wojskowej w zamian za ryzyko dla Polski, które pojawi się, gdyby powstała u nas tarcza antyrakietowa.
Ma to związek z protestami Rosjan, którzy głośno krzyczą, że sprzeciwiają się budowie takiego obiektu niedaleko swoich granic.