Od początku września Polska jest najpiękniejszym krajem świata. Bo to u nas są finalistki konkursu Miss World 2006. Objechały już pół Polski, ale dopiero dzisiaj wszyscy będą mogli im się dokładniej przyjrzeć. Przynajmniej w telewizji. 106 pięknych dziewczyn nerwowo szykuje się do występu. To taka generalna próba przed finałem 30 września w Sali Kongresowej.
Wielu szczęśliwców widziało już "misski" z bliska, bo dziewczyny zwiedziły Polskę wzdłuż i wszerz. W Trójmieście sadziły drzewa w ogrodzie Miss World, odwiedzały chore dzieci. Pod pomnikiem ofiar Grudnia '70 ułożyły napis "Solidarność" z kamieni przywiezionych ze swoich krajów. Były u Lecha Wałęsy. Szalały na Mazurach. Latały balonami, nurkowały, jeździły quadami i terenówkami. Ścigały się motorówkami i skuterami wodnymi. Mniej odważne pływały żaglówkami i statkami. I... polowały na żubry - oczywiście tylko aparatami fotograficznymi. Miały i poważniejsze zajęcia, jak spotkanie z upośledzoną psychicznie młodzieżą.
Zwiedzały Kraków, Wieliczkę, pozowały pod Bramą Floriańską. Pojechały też do Zakopanego i w Tatry. W górach wywołały skandal, który może się skończyć w sądzie. Fotografowały się nad Morskim Okiem. To nie spodobało się władzom Tatrzańskiego Parku Narodowego. Za takie fotografie park życzy sobie sporych opłat. Ma do tego prawo. Zapisane w ustawie. Organizatorzy bronią się, że to nie oni zorganizowali sesję w górach. Fotoreporterzy i operatorzy... przyjechali sami.
Następny skandalik "misski" wywołały we Wrocławiu. W Ogrodzie Japońskim podeptały trawę i inne roślinki. Ale poza tym spotkały się z dziećmi, razem z nimi malowały. Pieniądze ze sprzedaży wspólnych dzieł pomogą chorym dzieciom.
Jeżdżące po Polsce "misski" więcej zrobiły dobrego niż złego. A na pewno wszędzie były ozdobą i sensacją.