Cała akcja przypominała scenę z filmu sensacyjnego. Zaczęło się w Świdniku. Tam uwagę mundurowych przykuł młody mężczyzna, który jechał zdecydowanie ponad dozwoloną prędkość. Policjanci próbowali zatrzymać delikwenta, ale bezskutecznie. Ruszyli za nim w pościg. Ale to, co wyprawiał motocyklista, przeszło ich najśmielsze oczekiwania.
Na trasie do Łęcznej wyprzedzał w miejscach niedozwolonych i w sytuacjach zagrażających bezpieczeństwu zarówno pieszych, jak i innych kierowców. Rekordowe 230 kilometrów udało się Sebastianowi S. uzyskać w Dorohuczy, gdzie jest ograniczenie do 90 kilometrów na godzinę! Swój szaleńczy rajd zakończył dopiero na ulicach Łęcznej, gdzie zderzył się z policyjnym radiowozem.
Funkcjonariusze natychmiast zatrzymali szaleńca. Usłyszał on standardowe: "dokumenciki, poproszę". Policjanci oniemieli, bo mężczyzna przyznał beztrosko, że... nie ma prawa jazdy.
28-letni mieszkaniec Świdnika stanie teraz przed sądem grodzkim. O tym, że kiedykolwiek dostanie prawo jazdy, może zapomnieć. W historii zapisze się jako ten, który pobił niechlubny rekord - w ciągu zaledwie pół godziny zarobił 121 punktów karnych!