Oszuści byli namierzani przez policję już od miesiąca. Dwójka z nich wpadła na gorącym uczynku. Wypłacali właśnie z banku we Wrocławiu wyłudzone 100 tysięcy dolarów. Trzeci wpadł w na przejściu granicznym w Cieszynie. Wszyscy mieli przy sobie fałszywe dokumenty - słoweńskie paszporty, litewskie prawa jazdy.
Niektóre z ich ofiar, pewnie jeszcze nie wiedzą, że zostały okradzione. Dowiedzą się, gdy powie im o tym ten, do kogo miały trafić pieniądze. Policja ustaliła już, że pieniądze zniknęły z kont Amerykanów, Niemców i Kanadyjczyków. I to niemałe kwoty. Jednorazowo oszuści kradli kilka do kilkudziesięciu tysięcy dolarów.
Oszuści zakładali fałszywe kopie stron banków i instytucji spęcjalizujacych się w przekazywaniu pieniędzy. Podawali tam prawdziwe numery kont, ale swoich, założonych na fałszywe nazwiska. Gdy przychodził przekaz, wypłacali pieniądze z banku. Szajka miała bazę w Czechach. Do Polski przyjeżdżali tylko po pieniądze.