Mazur powołał kilku swoich świadków, którzy jak jeden mąż zeznali dziś, że jest uczciwym człowiekiem. I zasługuje na to, by wyjść zza krat, czyli na wolności poczekać na proces o ekstradycję do Polski. Żona Mazura przekonywała, że małżonek doskonale wiedział, że polskie władze starają się o jego ekstradycję, a mimo to nie czmychnął z USA.
Nawet była żona, Barbara, wychwalała biznesmena pod niebiosa. O uwolnienie Mazura prosił też jego 19-letni syn. Zarzekał się, że ojciec był dla niego zawsze wzorem uczciwości. Ogłosił, że odda swój paszport jako gwarancję, że ojciec nie ucieknie z Ameryki do czasu procesu o przekazanie go polskim władzom. Z kolei agent FBI, który aresztował amerykańskiego biznesmena polskiego pochodzenia, mówił w sądzie, że Mazur w pełni współpracował z amerykańskimi władzami. Bo m.in. zgodził się na przeszukanie swojego mieszkania i złożenie wyjaśnień, chociaż miał prawo, by tego odmówić.
Sędzia w Chicago dał sobie jednak jeszcze dwa tygodnie na podjęcie decyzji. Mazura zakuto w kajdanki w Chicago 20 października. Jest podejrzewany o to, że do spółki z mafiosem o ps. Słowik wynajął płatnych zabójców, by pozbyć się komendanta głównego policji. Zastrzelili gen. Marka Papałę pod jego warszawskim mieszkaniem 25 czerwca 1998 roku.
Mazur został zatrzymany przez polską prokuraturę w lutym 2002 roku. Ale oskarżyciele wypuścili go z powodu braku dowodów i motywu zabójstwa. Mimo że rozpoznali go jako zleceniodawcę płatni zabójcy z Gdańska. Biznesmen skorzystał z okazji i uciekł do USA. Od kwietnia tego roku Polska walczy o ekstradycję Edwarda Mazura.