Z badań wykonanych na zlecenie magazynu "Świat Konsumenta" wynikało, że paczkowane łososie firm Almar i Koral zawierają o wiele więcej bakterii o nazwie Listeria monocytogenes, niż dopuszczają normy. A to oznaczałoby, że ich zjedzenie może skończyć się rozstrojem żołądka.
Sprawa natychmiast trafiła do inspekcji sanitarnej. Ta błyskawicznie zbadała wskazane przez magazyn ryby w swoich laboratoriach. I okazało się, że bakterii nie ma. "Ze wstępnych badań wynika, że z łososiami jest wszystko w porządku. Ale, by badania były niepodważalne i 100-procentowe, musimy odczekać jeszcze 24 godziny. Takie są procedury" - poinformował właśnie Główny Inspektorat Sanitarny.
Wszystko wskazuje więc na to, że nie ma powodów do niepokoju. Nie musicie wyrzucać kupionych na święta ryb do śmieci ani też biec do sklepu, by je oddać. Tym bardziej że zachorować na listeriozę jest dość trudno. Listeria to bakteria, która na co dzień obecna jest w glebie, wodzie, organizmach ludzi i zwierząt. Zatruć się nią mogą w zasadzie jedynie osoby o odporności osłabionej, np. przez zażywanie leków czy chorobę, a także kobiety w ciąży albo noworodki.