Dziewczynka co jakiś czas odzyskuje przytomność, otwiera oczy i z wielkim trudem podnosi rączkę, by pozdrowić kogoś stojącego przy łóżeczku. "Ona pozdrawia aniołka, który przychodzi, by przygotować ją do drogi do nieba" - mówi "Faktowi" Anna Kudełka, mama dziewczynki.

Paulinka ma 12 lat, ale nie chodzi, jest karmiona przez specjalną sondę i oddycha dzięki maszynom, które stoją przy jej łóżeczku. To przez rozległego raka pnia mózgu. Mimo że odchodzi, jest szczęśliwa - cały czas czuwają przy niej mama Anna i tata Piotr. Będzie z nimi obchodziła najpiękniejsze święta w swoim życiu.

Według lekarzy to będzie jej ostatnie Boże Narodzenie. Kiedy miała cztery latka, zoperowano jej złośliwego guza szyszynki. Po operacji szybko wracała do zdrowia, a gdy wydawało się, że po ośmiu latach kuracji wygrała z chorobą, nagle znowu zachorowała. "We wrześniu zaczęła słabnąć, utykać na jedną nóżkę, tracić równowagę" - opowiada jej mama. "Usłyszeliśmy wyrok: rak. Zaczęła się walka o każdy dzień jej życia. Według lekarzy to prawdziwy cud, że będzie z nami w te święta" - opowiada tata dziewczynki.

Paulinka cały dzień leży w łóżku. Wśród pluszowych zabawek i ze swoim gwiazdkowym prezentem - szczeniaczkiem Figaro, który śpi na poduszce przy jej głowie. Wigilię Paulinka spędza z mamą i tatą. W święta przyjadą obie babcie, lekarze i pielęgniarki z hospicjum. "Bardzo się modliliśmy, by Paulinka była razem z nami w te najpiękniejsze dni roku i Bóg nas wysłuchał" - mówi "Faktowi" mama dziewczynki.

"Nie płacz mamusiu, proszę... Umieram, ale na zawsze będę z Tobą w twoim serduszku" - powiedziała mamie, która pierwszy raz od początku choroby ukochanej córeczki zaczęła przy niej płakać.







Reklama


Wszyscy, którzy chcą pomóc Paulince i innym chorym dzieciom godnie umrzeć, mogą wpłacać pieniądze na konto szczecińskiego hospicjum:

Kredyt Bank II oddział w Szczecinie
87 1500 1722 1217 2007 6831 0000
z dopiskiem : darowizna dla Paulinki i innych dzieci z hospicjum