"Z reguły miałem przy sobie aparat fotograficzny, choć nie zawsze mogłem czy miałem czas, aby się nim posługiwać. Zrobiłem jednak kilka tysięcy zdjęć, z których dużo, w trudnych warunkach tropikalnych, uległo zniszczeniu albo zostały mi odebrane na różnych granicach i frontach tamtych niekończących się wojen. W takich sytuacjach czułem się jednocześnie zrozpaczony i uradowany - z jednej strony straciłem plon moich żniw fotograficznych, ale z drugiej strony cieszyłem się, że sam uchodzę życiem" - pisał Kapuściński we wstępie do albumu swoich fotografii "Z Afryki".

"Na zdjęciu musi być człowiek - jego portret, sylwetka, ruch. Człowiek, pojedynczy albo kilku ludzi, grupa, tłum, scena" - radził pisarz-fotograf swoim wielbicielom. Bo właśnie życie człowieka najczęściej utrwalał obiektywem.

"Zrobienie udanego fotogramu jest podobnym wysiłkiem i przeżyciem, co napisanie dobrego wiersza. Wymaga jednakiej koncentracji, wytrwałości, wyobraźni, tak fotografik pozna swoje zdjęcia. Stworzenie udanego zdjęcia daje też tyle satysfakcji, co napisanie dobrego tekstu" - wyjaśniał Ryszard Kapuściński.

Na jego portretach dominują zdjęcia dzieci. "Dzieci są niewinne, nie usztywnia ich gorset kultury, dla nich pozowanie jest zabawą, grą, aktorstwem. Na widok aparatu pędzą w stronę fotografa, proszą, aby zrobić im zdjęcie - sto zdjęć! - stroją miny, dokazują, przepychają się, bo każde chce być najbardziej widoczne. Z całą ufnością, radością i entuzjazmem pozdrawiają - za pośrednictwem obiektywu - wszystkich ludzi, świat cały, wierząc jeszcze, że los przyniesie im same najlepsze rzeczy" - tłumaczy sam autor.

Co zostaje po odejściu fotografa? "Każde zdjęcie jest wspomnieniem i nic bardziej nie uświadamia nam kruchości czasu, jego nietrwałej i ulotnej natury niż fotografia. Toteż ilekroć otwieram swój aparat fotograficzny przeżywam radość, że o to będę chwytał mijający czas, i zarazem smutek, że po tych łowach zostanie mi w ręku tylko kawałek zabarwionego papieru" - opowiadał wybitny reportażysta.

Najlepsze zdjęcia Ryszarda Kapuścińskiego można zobaczyć na stronach dziennik.pl.