Kochanka "Snajpera", do której dotarł "Fakt", jest bezrobotna. Sama wychowuje nastoletnią córkę. Antczaka poznała przez przypadek - przez wspólną znajomą. Rozmawiali kilka razy przez telefon, a pewnego dnia on pojawił się pod jej drzwiami. W ręku trzymał piękny bukiet kwiatów i butelkę dobrego wina.

"Był bardzo opiekuńczy. Miał taki hipnotyzujący głos. Bardzo dbał o mnie i o moją rodzinę. Jak można nie pokochać takiego człowieka?" - pyta przez łzy pani Marzena. "A w łóżku był sprawny jak 20-latek" - dodaje, rumieniąc się.

Antczak szybko wprowadził się do niej. Pani Marzena odżyła przy nowym mężczyźnie. Zakochała się w nim bez pamięci. Pomagał jej w domu, sprzątał, gotował, robił córce śniadanie do szkoły. Po prostu ideał! "Jedyne, co w nim podpadało, to, że taki grzeczny był. Za grzeczny" - mówi jeden z mieszkańców wioski, w której zamieszkał "Snajper".

Nikogo nie zastanawiało, że Antczak często zmienia numery telefonów oraz kasuje wszystkie połączenia i SMS-y. Ani nawet, że znika bez śladu na kilka dni. Mówił, że jeździ na giełdę, by kupować części do sklepu, który podobno prowadził z bratem. Pani Marzena we wszystko wierzyła. Kochała.

Ale idylla pewnego dnia się skończyła. Byli ze sobą już siedem miesięcy i nagle Antczak zniknął. Coś tam powiedział, że jedzie do pracy, miało go nie być dwa, trzy dni. Więcej się nie pojawił. Do pani Marzeny doszły informacje, że pracuje w Niemczech. "Przepadł jak kamień w wodę. Tylko jedna koszula mi po nim została" - pani Marzena cichutko płacze.

Co się działo ze "Snajperem"? Mężczyzna po prostu rozkochał w sobie kolejną kobietę. Żył z fryzjerką ze Szczecina. Mimo to pani Marzena nie chce uwierzyć, że jej Staszek może być bezwzględnym bandytą, który ma na koncie liczne napady i próbował zabić dwie bezbronne osoby. "On w głębi duszy jest dobrym człowiekiem. Wierzę, że naprawdę mnie pokochał " - mówi kobieta łamiącym się głosem.

Fakty są jednak bezlitosne. "Snajper" przez wiele lat współpracował z bandyckim półświatkiem. Jest uzbrojony i niebezpieczny. Za usiłowanie zabójstwa grozi mu nawet dożywocie. Prawdopodobnie ukrywa się gdzieś w centrum Szczecina. Być może u kolejnej kobiety, którą uwiódł. Za pomoc we wskazaniu jego miejsca pobytu wyznaczono nagrodę - w sumie 20 tys. zł. "Fakt" funduje połowę tej sumy.

"Ale ja go kocham!" - łka pani Marzena. "Staszku, poddaj się! To dla ciebie jedyna szansa na normalne życie. Jeżeli mnie naprawdę kochałeś, będę na ciebie czekała niezależnie od tego, jaki dostaniesz wyrok" - zapewnia.













Reklama